środa, 25 lipca 2012

Rozdział 17

-Oj biedna- skomentował Harry, mocniej mnie przytulając- Tobie to chyba w życiu się nic nie ułoży-pogładził ręką moje włosy i pocałował w głowę
-Chyba nie- wychlipałam- Możemy już iść do domu?
-Jasne, tylko zapłacę- powiedział i odszedł od stołu. Podszedł do lady, zapłacił i przyszedł ponownie do stolika
Wstałam, założyłam na siebie moje okrycie wierzchnie (nie wiem czy tak to się pisze)  i wyszliśmy z lokalu. Cały czas szłam z moim przyjacielem pod rękę i płakałam, a on pocieszał mnie jak tylko potrafił. Podeszliśmy pod mój dom
-Wejdziesz?
-Nie będę przeszkadzać
-Proszę, nie chcę być teraz sama- powiedziałam przez łzy
-No dobrze- uśmiechnął się
Weszliśmy do domu i oczywiście skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Tam przebrałam się w piżamę [załóżmy, że to ta bluza od Harrego] i położyłam się obok Harrego na moim łóżku. Opowiedziałam mu dlaczego tak rozpaczam z powodu mojego kota i dlaczego on jest taki ważny. W sumie wam też to opowiem. Więc, historia mojego kociaka jest bardzo ciekawa, ponieważ w ostatni dzień wakacji z 3 na 4 klasę podstawówki pojechałam z moją przyjaciółką na zakupy do Torunia. Byłam tam cały dzień, a kiedy wróciłam mama oznajmiła mi, że mój brat Kamil przygarnął kota. Był to dla mnie wielki szok bo doskonale wiedziałam, że mój tata wręcz nienawidzi kotów. Jak się okazało Antoś przyplątał się do naszego sklepu i nie chciał stamtąd wyjść. Próbowali różnych sposobów, lanie wodą, wyprowadzanie do lasu i takie tam, a on cały czas wracał. No i tak już został. Tata po 2 dniach kiedy myszak (tak też nazywam mojego kota, to chore wiem) wskoczył na kanapę i zaczął się do niego łasić, a ten go pogłaskał zostali 'przyjaciółmi'. Teraz tata martwi się o niego najbardziej. Z resztą już kilka razy mieliśmy z nim taką przygodę, że szedł sobie na wędrówki na osiedle, tak więc mój tata dostawał przez to zawału. Raz nawet wpadłam na genialny pomysł żeby chodzić od bloku do bloku, od klatki do klatki, od mieszkania do mieszkania i pytać się czy ktoś nie widział mojego kota. Na szczęście po jakiś 3 godzinach poszukiwań Ant znalazł się u jakiejś pani w domu. Szczerze? W życiu nie mogłam sobie wymarzyć takiego kociaka, zawsze przyjdzie, połasi się, poprzytula, zawsze przychodził do mnie i wręcz pocieszał kiedy płakałam, czy coś mi się działo, jest usłuchany jak pies, wystarczyło, że mama raz zawoła go kiedy nawet on spał na górze, a ten po chwili zjawiał się przy nodze. Nie wskakiwał na stół, oczywiście robił do kuwety, nie drapał wszystkiego, tylko miał jedno miejsce za kanapą gdzie nie było nic widać i nawet muszę przyznać, że sam wybrał sobie to miejsce. I ogólnie, cud a nie kot i jeszcze ten jego słodki pyszczek, dosłownie jak z reklamy whiskas-a. Tak więc już wiecie dlaczego jest on dla mnie taki ważny i zrobię wszystko żeby przeżył bo jest jest on już ze mną 10 lat i nie pozwolę żeby umarł przez wypadek tylko po prostu jako stary kotek. Przepraszam, że tak długo rozpisałam się na temat kota ale chciałam żebyście wczuły się w moją sytuacje. 
-... i właśnie dlatego nie chcę żeby umierał teraz i jeszcze w takich okolicznościach- wytarłam swój mokry od łez policzek
-Rozumiem Cię. Ja też uwielbiam koty, tak więc doskonale wiem co teraz przechodzisz 
-Dlatego, postaram się jechać pojutrze do Polski, przynajmniej do poniedziałku. Muszę przy nim być. 
-Jak chcesz to mogę pogadać z Victorią żeby Cię puściła 
-Serio?- pokiwał głową na znak potwierdzenia- Jesteś kochany, dziękuję. A polecisz ze mną?
-A co jak będziesz z Zaynem?
-On nie lubi kotów a po za tym chcę żebyś ty leciał ze mną, nikt nie potrafi wesprzeć mnie jak Ty 
-To miło z twojej strony, że mówisz tak o mnie
-Nie kłamię
-No ja myślę- uśmiechnął się
-Słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa
-Hmm?
-No bo skoro mamy jechać do Polski, do mojej rodziny to muszę im coś kupić. Ja wiem,że to nieodpowiednia chwila na prezenty i takie tam ale nie wypada. I chodzi o to, że muszę iść na zakupy, poszedłbyś ze mną?
-Okej, a ile osób masz do obkupienia?
-Mama, tata, 2 braci i ich dziewczyny, tak więc 6 chociaż nie cioci i wujkowi też wypadałoby coś kupić, bo z nimi też na pewno się zobaczymy 
-Już widzę w co się pakuję, ale niech będzie. Zgadzam się 
-Dziękuję- pocałowałam go w policzek 
-A co z Zaynem? Miałaś z nim jutro porozmawiać 
-Mam nadzieję, że wyrobię się ze wszystkim 
Chwile jeszcze posiedzieliśmy i Harry postanowił się już zbierać. Był już godzina 22:15 dlatego wcale mu się nie dziwię
-Dobra lala, ja już będę się zbierać. Jest późno, ty na 9 do pracy. Pewnie jesteś zmęczona, jutro czeka cię ciężki dzień. 
-W sumie racja, chociaż mi nie przeszkadza w żadnym przypadku twoje towarzystwo
-Miło- odrzekł i wstał w łóżka
-To ja Cię odprowadzę na dół- również zeszłam z łóżka i poszliśmy na dół. (łóżka łóżka dzień dzień. Wiem, powtórzenia) Tam Harry założył buty i wyszedł a ja za nim
-Dziękuję za wsparcie- przytuliłam się do niego
-Nie ma sprawy- dałam mu buziaka w policzek 
-Dobra idę, do jutra
-Do jutra- poszedł do samochodu i odjechał. Weszłam  z powrotem(możecie mi napisać czy pisze się spowrotem czy z powrotem? Zaraz oszaleję, bo nie wiem która forma jest poprawna) do domu, wzięłam prysznic, jak zawsze. Poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka, tam długo rozmyślałam nad wszystkim i przypomniało mi się, że mam napisać sms'a do Zayna. Wzięłam telefon, weszłam w wiadomości i zaczęłam pisać
'Mam nadzieję, że nie obudziłam. Ale do rzeczy, postanowiłam dać Ci szanse, spotkajmy się jutro gdzieś na mieście i porozmawiajmy. Nie wiem o której i gdzie bo mam jutro dużo pracy tak więc jak będę wolna to napiszę ci gdzie masz przyjechać. Mam nadzieję, że będziesz.' Jeszcze raz przeczytałam wiadomość i wysłałam
Minęła krótka chwila a ja otrzymałem odpowiedź: 
'Dziękuję Ci bardzo, że w końcu podjęłaś taką decyzję. A prezent się podobał? xx '
Odpisałam
'Tak, podobał ale oddam Ci go bo nie jestem materialistką i nie lecę na prezenty ; )'
Zayn
'Czyli jednak Ci się nie podobał. No nic, trudno, starałem się'
Ja
'Piszę prawdę. A jeżeli dla Ciebie staranie się, to pójście do jubilera i kupienie stamtąd najdroższej rzeczy, to gratuluje. Wiadomo najdroższe musi być ładne. Dobranoc'
'Przepraszam. Kocham Cię. Dobranoc xxx'
I już mnie denerwuje. Oczywiście z góry musi zakładać, że mi się nie podobało skoro chcę mu to oddać. Chwilę jeszcze poleżałam i poszłam spać. 

Następnego dnia 

   Wstałam wcześniej, uszykowałam się, ubrałam, szybko zjadłam śniadanie . I w rezultacie byłam szybciej w pracy. Odebrałam jak zwykle klucze i kartę i poszłam do swojego gabinetu. W zasadzie zastałam go w pełni pustego (czyt. Bez sterty papierów), stwierdziłam, że coś jest nie tak i poszłam do Victorii
-Dzień dobry
-Ooo.. Witam, witam. A co ty tak wcześnie w pracy? Przecież jest dopiero- spojrzała na zegarek- 8:20 
-Po prostu chciałam dzisiaj wszystko zrobić wcześniej i wcześniej wyjść bo mam mnóstwo spraw do załatwienia
-Aha. A ogólnie dziękuję Ci, że wczoraj wszystko zrobiłaś jak Cię prosiłam. A dzisiaj masz mało pracy. Pojedziesz tylko na pocztę i wyślesz to- pokazała na stos kopert- Pojedziesz do chłopaków żeby podpisali te papiery i wrócisz tu, oddasz mi je i na dzisiaj koniec- uśmiechnęła się ciepło.. O matko jaka ona była w porządku. Mimo wszystko wiadomo szefowa więc jakiś rygor powinien być. najwyraźniej mnie polubiła
-Dziękuję bardzo, a mam jeszcze jedną sprawę
-To znaczy?- zapytała z zaciekawieniem
-Bo chodzi o to że, dzwoniła do mnie wczoraj mama i poinformowała mnie, że jeden z członków mojej rodziny miał wypadek. Jest w ciężkim stanie i tak sobie pomyślałam, czy mogłabym dostać 2 dni wolnego i pojechać do Polski. Bardzo mi na tym zależy. Nawet mogę zrobić wszystko z tych 2 dni dzisiaj. 
-Nie, nie. Oczywiście, że możesz jechać. Doskonale Cię rozumiem. W sumie jak chcesz to możesz zostać tam do poniedziałku czy do wtorku bo w środę lecimy do Stanów a ja sobie tutaj ze wszystkim poradzę
-Na prawdę? Dziękuję, jest pani kochana, nawet nie wiem jak mam dziękować- przytuliłam ją do siebie 
-Dobra, koniec tych czułości. Mam Ci zarezerwować bilet?
-Właściwie to bilety. I jak to nie problem to poproszę
-A kto jeszcze z tobą jedzie?
-Harry
-Dobra, czyli 2 bilety. 
-Jak pani zamówi to proszę się ze mną skontaktować to zrobię przelew 
-Spokojnie, o koszty nie musisz się martwić, tym bardziej, że leci Harry, a ty nie będziesz za niego płacić, wszystko pójdzie na koszt firmy, że tak powiem 
-Dziękuję, bardzo dziękuję. Dobra to lecę żebym się ze wszystkim wyrobiła
-No to udanego pobytu i pozdrów tam całą rodzinę
-Na pewno pozdrowię- wzięłam wszystkie papiery i poszłam do samochodu. Pojechałam na pocztę, wysłałam wszystko i zadzwoniłam do Loczka 
-Hej, obudziłam cię?
-Cześć, no tak jakby- odpowiedział zaspanym głosem
-To dobrze. Teraz zrób rundkę od pokoju do pokoju i obudź wszystkich, bo za chwilę do Was wbijam i macie podpisać jakieś papiery od Victilorii 
-Dobrze. Sądzę, że to nie będzie należało do najprostszych zadań ale okej, obudzę ich. A w ogóle jak z wyjazdem?
-Jedziemy jutro i wracamy we wtorek
-Chyba żartujesz. Zgodziła się?
-Yhym.. Dobra ja kończę, pogadamy jak przyjadę. A teraz masz ich wszystkich obudzić, a jak nie wstaną to mogą się pożegnać z suchym materacem przez najbliższy tydzień- zaśmiałam się 
-Okej. Do zobaczenia
-No siemanko
Rozłączyłam się. Po 15minutach byłam już na miejscu. Podjechałam na podjazd. Weszłam na ogródek i już stamtąd słyszałam jak Hazza wydziera się na wszystkich żeby wstawali. Zapukałam. Otworzył mi Liam. 
-Cześć. Jak ja Cię dawno nie widziałem- przytulił się do mnie 
-Ciebie też miło widzieć- dałam mu buziaka w policzek na przywitanie i weszłam w głąb domu. Siedziałam w salonie razem z nim i prowadziliśmy, że tak to ujmę podstawową pogawędkę. Co chwila słyszałam krzyki Harrego typu 'Wstawaj kretynie, ona czeka z papierami' 'Nie jeszcze 5 minut bo on czeka, a z resztą zaraz wstaniesz i to w podskokach' zaśmiałam się sama do siebie na te słowa
-Z czego się śmiejesz?- zapytał zdezorientowany Liam
-Ciesz się, że wstałeś
-Dlaczego?
-Zaraz zobaczysz- wstałam z kanapy i poszłam na górę. Na korytarzu stał Loczi 
-To kto jeszcze został?
-Zayn i Louis. Niall jest w łazience
-Więc zaczynamy
Zeszliśmy na dół, wzięliśmy dwa wiaderka. Nalaliśmy do nich zimnej wody i udaliśmy się najpierw do pokoju Malika
Weszliśmy a ten spał z głową w poduszce. Ja podeszłam z jednej strony, Hazza z drugiej 
-Pobudka królewiczu- powiedziałam wylewając na niego wodę. Ten szybko zerwał się z łóżka a z jego ust wydobyła się niezła wiązanka bluźnierstw
-To jak, wstajesz, czy jeszcze jedno wiaderko?-zapytałam a ten tylko spojrzał na mnie wzrokiem mordercy i wyszedł z pokoju 
-Dobra jednego mamy z głowy teraz Louis
Ponowiliśmy czynność z samego początku i weszliśmy do pokoju Lou
-Uwaga, uwaga! Król Marchewa ma wielką powódź w swoim królestwie- wykrzyczałam i wylaliśmy na niego wodę
-Co jest do cholery? Powaliło was już na dobre?- zapytał na maksa zdenerwowany
-Mówiłem żebyś wstawał- odrzekł Loczek i wyszedł z pokoju a ja wraz z nim.
Po około 20 minutach wszyscy byli już na dole. Poprosiłam żeby podpisali papiery i już chciałam wychodzić kiedy zatrzymał mnie nie kto inny jak Zayn
-Może porozmawiamy teraz?
-Nie wiem... spieszy mi się. Mam dużo spraw na mieście 
-Proszę to tylko chwila 
-No dobrze- zaprowadził mnie do swojego pokoju. W drodze zobaczyłam Harrego który uśmiechnął się i pokazywał mi kciuki do góry. Weszliśmy do jego pokoju, usiadłam na biurku i zaczęłam słuchać monologu Malika
-Dobra, to teraz mogę powiedzieć Ci wszystko prosto w twarz- na chwilę przerwał- Więc tak. Chciałem Cię za wszystko przeprosić. Spieprzyłem po całości i wiem o tym. Bardzo chciałbym abyś mi to wybaczyła i dała drugą szansę. Poprawie się, obiecuję. Bardzo zależy mi na Tobie i na tym abyś była przy mnie. Tak naprawdę, dopiero teraz, gdy Cię straciłem, zdałem sobie sprawę z tego co tak na prawdę do ciebie czuje. Kocham Cię, rozumiesz- podszedł do mnie i wziął moją twarz w swoje objęcia- Ja cię na prawdę kocham-powtórzył już szeptem i odszedł kilka metrów ode mnie
-Dam Ci drugą szanse ale teraz posłuchaj mnie. Ja cię nie kocham, nie wiem co tak na prawdę do Ciebie czuję. Owszem, jesteś dla mnie ważny ale to jeszcze nie to uczucie. Musisz dać mi trochę czasu abym się w Tobie zakochała. Oczywiście, nie mówię tu teraz o takiej jakby separacji tylko o jak największej bliskości, czułości, delikatności, oddaniu, zaufaniu, zrozumieniu.- spuściłam głowę
Mulat podszedł do mnie ponownie wziął moją twarz w objęcia i wyszeptał
-Zrobię wszystko żebyś się we mnie zakochała- lekko musnął moje wargi swoimi ustami- Wszystko, rozumiesz?- ponowił i zarazem pogłębił pocałunek. Nasze języki tańczyły. Moje ręce spoczywały na plecach i na karku. Całowaliśmy się tak przez dobre 5 minut po czym odpowiedziałam- Rozumiem. A teraz muszę już iść bo jutro jadę do Polski i muszę pozałatwiać kilka spraw związanych z wyjazdem
-A po co jedziesz?
-Jeden z członków mojej rodziny jest ciężko chory i muszę teraz przy nim być. Do zobaczenia we wtorek- pożegnałam się buziakiem i wyszłam z pokoju. Na dole, w salonie siedział Harry z resztą chłopaków. 
Ja już idę chłopaki. Aha Harry za pół godziny po Ciebie jestem. Masz być gotowy.
-Tak jest- zaśmiał się a ja wyszłam. Wsiadłam do samochodu, pojechałam do pracy. Tam oddałam papiery i dowiedziałam się, że lecimy jutro o 11 tak więc dzisiaj będę musiała już wszystko kompletnie pozałatwiać. Co do Zayna, pewnie spodziewaliście się takiego toku zdarzeń. Wiedziałam. Zobaczymy, może wszystko będzie dobrze, może Zayn na prawdę się poprawi i się w nim zakocham. A jak nie no to po prostu, zostaniemy przyjaciółmi i tyle. Zawsze warto próbować, prawda? Pojechałam na miasto po kawę a następnie do posiadłości 1d po Harrego. Gdy wjeżdżałam na ich ulicę, zadzwoniłam do Locziego aby już wychodził. Podjechałam a ten czekał na mnie przed domem. Wsiadł do samochodu i spowrotem do miasta. Jako nasz punkt zakupów wybraliśmy największe centrum handlowe w Londynie. Może zastanawiacie się skąd mam mam pieniądze na te wszystkie prezenty. Więc tak się składa, że mam cotygodniową wypłatę z pracy która wynosi około 600 funtów a że pracuję tu już prawie miesiąc to mam dość sporo pieniędzy, tym bardziej, że jedynymi moimi wydatkami są kawa, obiad na mieście czy paliwo. Muszę przyznać, że odkąd tu przyleciałam ani razu nie byłam na takich porządnych zakupach. Tak więc mogę sobie pozwolić na lepsze prezenty dla rodziny. Z resztą tu są tańsze niż w Polsce. O mój boże jeszcze moi dziadkowie. Jak mogłam o nich zapomnieć. Aż mi wstyd. Tak to już cała moja rodzina z Włocławka. Cała reszta jest w Kielcach, Włoszczowie i Wrocławiu. A z racji tego, że to będzie krótki przyjazd i nie mam zamiaru wędrować po całej Polsce to po prostu im nic nie kupię.
Fakt, to trochę dużo ale czego nie robi się dla rodziny. Prawda? 
Po zakupach które zajęły nam około 4 godziny, poszliśmy na obiad.
-Mam nadzieję, że to już definitywny koniec zakupów- pokiwałam głową i zaśmiałam się. Biedny musiał przymierzać każdą koszulę i koszulkę, ponadto wybierał perfumy i buty oraz musiał doradzać mi który lakier do paznokci wybrać. Trochę się chłopak nachodził ale nie było źle. 
-Zapomniałam Ci powiedzieć, lecimy jutro o 11 tak więc punkt 9 u mnie, ja jeszcze dzisiaj zadzwonie do mamy i jej oznajmię, że przyjeżdżamy i wszystko załatwione. Nie, jeszcze pakowanie...
-Spokojnie jedziemy tylko na 6dni, wyluzuj. Tym bardziej, że jedziemy do rodziny a nie na salony
-W sumie masz racje, ale wiesz dobrze, że ja lubię ładnie wyglądać
-Oczywiste- zaśmiał się
Po zjedzonym posiłku, podziękowałam za dzisiaj Harremu i odwiozłam go do domu. 
Nie no nie wierzę. Jeszcze muszę wrócić się do centrum po prezent dla Gabi. Ta to jest dopiero spec od mody. Na szczęście jej nie problem będzie wybrać cokolwiek, bo wiem co zawsze chciała, ale szkoda było jej na to pieniędzy. Tak, buty od Jeffrey'a Cambella to jest to. Następnie czerwona szminka od chanel i jeszcze do tego zestawu zegarek od Michaela Korsa. Mamy komplet. Pół godzinki i ostatni, już na pewno ostatni prezent kupiony. W sumie na nim zależało mi najbardziej, a oczywiście o nim zapomniałam. Po dokończeniu zakupów udałam się do domu. Zaparkowałam i wzięłam z bagażnika wszystkie torby. Nie powiem. Trochę ich było ale spokojnie. Monica tak rozparcelowała wszystkie pakunki tak, że zmieściły mi się one w dwie ręce. Weszłam do mieszkania, zaniosłam torby na górę i zeszłam do cioci. 
-Cześć ciociu. Słuchaj mam wiadomość
-To znaczy?
-Jadę jutro z Harrym do Polski na 6 dni i pogodziłam się z Zaynem
-O to świetnie, a po co lecisz do Polski?
-Antoś miał wypadek. Samochód go potrącił, nie wiadomo czy przeżyje, dlatego chcę być przy nim. 
-O mój boże, tyle już przeżył i nagle go samochód potrącił. No dobrze, jedź- uśmiechnęła się
-Ogólnie to pomóc coś przy obiedzie? Czy coś
-Nie, nie wiesz idź się pakować, zajmij się sobą. Ja tu już wszystko mam zrobione 
-Na pewno? Mam trochę czasu
-Na pewno. Jak będę potrzebować pomocy, to cię zawołam
-Okej
Poszłam na górę. Wzięłam mniejszą walizkę z szafy i zaczęłam się pakować. W ciągu pół godziny wszystko miałam już ogarnięte. Więc jednak nie mam dzisiaj aż tak napiętego grafiku- pomyślałam.
Jest godzina 18 teraz pojadę sobie na trochę do chłopaków i przy okazji oddam Zaynowi mój prezent. Spakowałam go do torby i poszłam do pokoju Em (ubranie Monicy)
-Hej, jedziesz ze mną do chłopaków?
-Po co?- zapytała ze zdziwieniem
-No tak po prostu, posiedzieć, pogadać...
-Daj mi 5 minut, tylko się ubiorę- już chciałam wychodzić- ale chwila, chwila, co z Zaynem?
-Pogodziłam się z nim, dałam mu drugą szansę, zobaczymy 
-Aha- odpowiedziała krótko i wyszłam.
 Po upływie 20minut byłyśmy u chłopaków.
*                                                    *                                                 *
Elo pro
Wiem. Miał być od razu po weekendzie, niestety ja też mam swoje życie i nie udało mi się go dodać w poniedziałek. Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, które rozbawiły mnie bo nikt nie mógł uwierzyć, że na prawdę chodzi o kota.. Tak, lubię zaskakiwać : D Ponadto chciałam tylko poinformować, że wbrew waszym sugestiom i prośbom bohaterka wybaczyła Zaynowi. Już wyjaśniam dlaczego. Chodzi o to, że gdyby ona mu teraz nie wybaczyła nie miałabym dalszej części bloga i wszystko by się spieprzyło a po za tym będą oczywiście jakieś próby nawiązania bliższego stosunku fizycznego między Harrym a Monicą. To chyba tyle z tych ważniejszych spraw ;d


xxx
-M.

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 16

   Supeeeeeer! Nie ma to jak spóźnić się do pracy pół godziny. Tak, zaspałam bo nie nastawiłam sobie budzika, przez to, że zasnęłam na ogródku.
 Gdy tylko wstałam ujrzałam na mojej szafce nocnej karteczkę. Po przeczytaniu mimowolnie się uśmiechnęłam, chwyciłam za telefon i napisałam wiadomość
"Dziękuję za zaniesienie mnie do łóżka, dziękuję za bluzę i dziękuję za dzisiejszą noc. A co do spotkania to oczywiście zawsze chętna. W razie czego dzwoń xx" zaadresowałam ją do Harrego i wysłałam. Szybko się uszykowałam i pojechałam do pracy. Z pośpiechem zameldowałam się w recepcji, odebrałam kartę i klucze. Poszłam do swojego gabinetu, tam czekała mnie sterta papierów do wypełniania i wiadomość od Victorii na laptopie
"Monica, dzisiaj mnie nie ma w biurze bo załatwiam samolot w trasę. Niestety będziesz musiała się ze wszystkim uporać i to koniecznie dzisiaj bo na jutro muszę wysłać wszystko do stanów. Z góry przepraszam, że Cię ze wszystkim zostawiam ale samolot też nie może czekać. Mam nadzieję, że sobie ze wszystkim poradzisz w razie czego dzwoń. Wszystkie dane chłopaków są w pierwszej szufladzie w biurku. Jeżeli Ci to wszystko bardzo długo zajmie, wynagrodzę Ci to premią. Tak więc, życzę miłej roboty xxx
-Victoria."
ŚWIETNIE! Dzisiaj wszystko jak na złość. Znając moje ruchy to o 18 stąd nie wyjdę, więc zadzwonie później do Hazzy i przełożę nasze spotkanie. Tymczasem zabieram się do pracy.
Godzina 14:15 tak, zdecydowanie należy mi się przerwa obiadowa. Z racji tego, że nie wrócę dzisiaj do domu w porę posiłku muszę zjeść coś na mieście. Wstałam od biurka, wzięłam klucze i wyszłam z gabinetu, zamknęłam go i zeszłam na dół, zostawiłam je w recepcji i wyszłam z budynku. Pierwsza i najlepsza myśl, jedzenie na szybko czyli w tym przypadku Mc donald. Znajduje się on niedaleko mojej pracy, dlatego wybrałam właśnie jego. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na tak zwany Mc drive. Zamówiłam sobie tortille i sałatkę z kurczakiem, chwila moment i jedzenie gotowe. Nie, nie to nie koniec mojego obiadu, teraz trzeba jechać do starbucksa i kupić sobie na deser pyszną kawę i czekoladową muffinkę. Tak też zrobiłam. Problem w tym, że w tej kawiarni trzeba wejść aby coś zamówić. No nic trzeba jakoś o przeżyć. Wszłam i zamówiłam wcześniej wspomniane rzeczy. Niestety musiałam czekać na kawę około 15 minut bo musiało się coś zaparzyć. Usiadłam więc przy stoliku i czekałam. W pewnym momencie spojrzałam się na drzwi frontowe przez które wchodził jakiś chłopak. Ujrzałam doskonale znaną mi twarz, kruczoczarne włosy, okulary na nosie, bluzka z motywem jakiegoś zespołu i ciemne jeansy a do tego czarne nike dunk z białym znaczkiem. Gdy tylko mnie zobaczył od razu się rozpromienił, w przeciwieństwie do mnie. Tak dzisiaj jest mój pechowy dzień, na bank. Chłopak podszedł do mnie i zaniemówił, patrzył się na mnie ale nie mógł wydobyć z siebie słowa, to było widać, tylko dlaczego? Tak nagle ucięło mu język? Po kilku chwilach odezwał się
-Cześć, Ty z pracy? 
-Nie, zrobiłam sobie przerwę- odpowiedziałam obojętnie
-Szkoda, bo chciałem Cię dzisiaj gdzieś zabrać i wyjaśnić sobie wszystko- mówił z nadzieją w głosie
-Na darmo, i tak bym nigdzie z tobą nie wyszła
-Dlaczego?
Nie zwracając na niego uwagi podeszłam do lady i odebrałam swoje zamówienie, wychodząc tylko rzuciłam 
-Sam sobie odpowiedz na to pytanie bystrzaku 
Pokierowałam się do samochodu, a następnie z powrotem do pracy. Ze swoim obiadem i deserem powędrowałam do gabinetu gdzie w między czasie pisałam na komputerze i jadłam. 
   O mój boże, na śmierć zapomniałam, miałam zadzwonić do Harrego. 
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci,czwarty
-Halo
-Hej, myślałam już, że nie odbierzesz
-Sorry, ale byłem na dole, a co tam?
-Dzisiaj nie dam rady się z Tobą zobaczyć, bo zostaje do późna w pracy
-A Victoria nie może Ci pomóc?
-Nie ma jej cały dzień w biurze, bo załatwia samolot w trasę
-To może ja wpadnę i pomogę 
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł, ale jak chcesz to przyjedź i po prostu dotrzymasz mi towarzystwa, bo czuję się tu samotnie- zaśmiałam się
-Okej, za niedługo będę
-Dzięki, pa
-Siemanko
Dobra, czyli jednak dzisiaj spotkam się z Harrym i jeszcze do tego nie będę sama.
Aha, właśnie. Może zastanawiacie się, dlaczego tak olałam Zayna? No więc, po pierwsze nie miałam czasu i ochoty z nim gadać, po drugie doszłam do wniosku, że jego słowa w wiadomości były tak puste jak on i jego kochaneczka, po trzecie sądzę, że on i tak nie chce do mnie wrócić tylko po prostu chce mieć kogoś u boku. Równie dobrze mogła to by być ta blondi, ale najwidoczniej coś z nią nie wyszło. Z resztą to nie mój interes, jego życie jego laski jego sprawa. Mnie już nie łączy nic z tym człowiekiem, no może praca. W ogóle to ja nie wiem jak wytrzymam z nim przez 2 miesiące. To będzie jakiś obłęd i katusze. Najwyżej będę trzymała się od niego z daleka i tyle. Mam nadzieję, że jakoś wytrwam. Najwyżej go uszkodzę... Żartuję, nic nu nie zrobię. 
Godzina 16 dobra nie jest źle już prawie wszystko skończyłam, jeszcze godzinka i będzie wszystko okej. Usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam 
-Proszę- wiedziałam, że to Harry. 
Wszedł do pomieszczenia, w ręku trzymał papierową torbę i 2 kawy. 
-Jestem- uśmiechnął się
-Witam- podeszłam do niego i dałam buziaka w policzek na przywitanie 
-I jak Ci idzie?- usiadł po drugiej stronie biurka 
-w sumie to jeszcze jakaś godzinka i będzie wszystko zrobione
-No i pięknie, może jeszcze uda nam się gdzieś wyjść
-Zobaczymy. A w ogóle to spotkałam dzisiaj Zayna w starbucksie 
-I co, podszedł, czy coś
-Ta, zagadał ale go olałam
-Dlaczego? Przecież mówiłaś, że chcesz do niego wrócić
-Przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku, że to co pisał w wiadomości w ogóle nie miało znaczenia. Pewnie po prostu chce mieć kogoś i tyle.
-Mylisz się. Ale to nie moja sprawa więc nie będę się wtrącać
-Jak to się mylę. Nie no powiedz o co chodzi
-Jemu na tobie naprawdę zależy, cały czas o tobie gada, mówi jaki to jest głupi, że się całował z Perrie. Nie może spać. Siedzi do późna w ciemnej kuchni i gada jak to zawalił sprawę, co on by nie zrobił żeby znowu cię odzyskać i cały czas się mnie pyta czy nie mówiłaś coś na jego temat- opadła mi szczęka. To musi być prawda skoro sam Harry mi to mówi. Patrzyłam się w nieokreślony punkt przed sobą i nie wiedziałam co powiedzieć, znowu mnie zatkało. Czyli jednak mu zależy... 
-To niemożliwe- wyszeptałam
-Niestety, albo stety to prawda
-Więc jednak, myliłam się. Olałam go a jemu na prawdę na mnie zależy. Muszę z nim porozmawiać i to koniecznie.
-Moment, moment. Nie tak szybko. Zadaj sobie jedno, podstawowe pytanie
-Jakie?
-Czy Tobie na nim zależy? 
-Nie wiem, to jest trudno określić. Byłam z nim bardzo krótko więc nie mogę stwierdzić czy go kocham, czy mi go teraz brakuje, czy mi na nim zależy, czy chciałabym do niego wrócić. Harry, ja nawet nie płakałam jak mnie zdradził, a to chyba nie jest normalne. Owszem, bardzo lubię spędzać z nim czas, gadać z nim tak jak z tobą- na te słowa się uśmiechnął- Lubie go przytulać i takie tam, ale strasznie.denerwuje mnie czasami jego zachowanie, te dziecinne humorki, różne chamskie gadki i w ogóle.
-Wiem! Porozmawiaj z nim, wyjaśnicie sobie wszystko i jeżeli będzie okey to wrócicie do siebie i może wtedy zacznie ci na nim tak poważnie zależeć, abo zrezygnujecie z tego związku i zostańcie na poziomie, etapie, czy jak tam kto chce kolega koleżanka czy przyjaciel przyjaciółka. Wydaje mi się, że to byłoby najlepsze wyjście z całej tej sytuacji.
-Chyba masz racje. Dziękuję, jak zwykle mi pomogłeś. Jak ja się tobie odwdzięczę?
-Ile razy mam powtarzać, że zawsze możesz na mnie liczyć? Jeżeli ja będę miał jakiś problem to zwrócę się o pomoc do ciebie i tak wyrównamy nasze rachunki- zaśmiał się
-Nie wiem czy jestem aż tak wspaniałomyślna jak Ty- wzięłam łyk kawy którą mi wcześniej podał
-Na pewno jesteś- uśmiechnął się przyjaźnie- O, bym zapomniał. Przecież kupiłem jeszcze dla nas po muffince- wyjął dwie babeczki z torby- waniliowa czy czekoladowa?
-Waniliowa- powiedziałam bez zastanowienia, ze względu na to, że dzisiaj skonsumowałam już czekoladową
Więc około 17:30 skończyłam, już tak definitywnie wszystko. Postanowiliśmy z Harrym, pojechać na chwilę do mnie, a następnie na miasto. Gdy byliśmy u mnie w domu, zatrzymała mnie na chwilę ciocia
-Monica, przesyłka dla Ciebie przyszła
-Dla mnie, to nie pomyłka?
-Nie, raczej nie
-Okej?
Wzięłam pudełko średniej wielkości do ręki i poszłam wraz z Hazzą do pokoju
-Od kogo to?- zapytał z ciekawością
-A bo ja wiem. Anonimowa 
Otworzyłam pudełko i ujrzałam małą karteczkę a pod nią pudełeczko jakby od biżuterii. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać
"Kochanie, jeżeli jeszcze mogę Cię tak nazywać. Nie dam za wygraną, zależy mi na Tobie, kocham Cię do granic możliwości i zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Strasznie mi głupio, codziennie karce się w myślach za to co zrobiłem i jak szybko Cię przez to straciłem. Na prawdę nie chciałem, to ona zaczęła mnie całować i nie chciała się ode mnie odkleić. Przepraszam za to wszystko. Spotkaj się ze mną i chociaż porozmawiajmy. Błagam zrób to dla mnie.
Kocham Cię xxx
-Zayn. "

Po przeczytaniu otworzyłam pudełko i o mało co nie zemdlałam. Był tam naszyjnik i kolczyki wysadzane malutkimi brylancikami które mieniły się w promieniach słońca które ukradkiem wpadały do mojego pokoju. Zaparło mi dech w piersiach gdy ujrzałam to cudo. Wystarczyła by karteczka, ale przecież tradycja Zayna jest tak, że oprócz przeprosin jest też prezent i to nie byle jaki... nie jestem materialistką więc każę mu to oddać z powrotem do jubilera. A co do spotkania to tak, porozmawiam z nim i wyjaśnię sobie wszystko a być może będzie tak jak wcześniej. Może tym razem się w nim zakocham tak jak podobno on we mnie. Rozumiem, że kiedy to czytacie w myślach przeklinacie na mnie i mówicie sobie o matko, dlaczego ona tak bawi się jego uczuciami, skoro go nie kocha to niech da mu spokój. Szczerze gdybym była na waszym miejscu też bym tak zrobiła a moja wiązanka przekleństw na osobę opisującą to zdarzenie byłaby w pełni złożona z najgorszych bluźnierstw. Ale postawcie się teraz na moim miejscu. Nie chcecie skrzywdzić człowieka i za wszelką cenę chcecie aby był szczęśliwy chociaż z drugiej strony nienawidzicie go bo zrobił wam takie świństwo a na dodatek nic poważnego do tej osoby nie czujecie. O mój boże, prawie jak w modzie na sukces. Jednak nie to tylko moje popieprzone i całkowicie pomieszane, pokręcone, zwariowane, skomplikowane życie.. wymieniałabym dłużej ale brak mi epitetów a po za tym chce oszczędzić wam czasu. Mniejsza. Wróćmy do całej sytuacji. 
Usiadłam na łóżku i z otwartą buzią przyglądałam się kompletowi ekskluzywnej biżuterii. Tak na marginesie to nie wiem co on sobie myślał kupując właśnie takie coś i wybierając taki elegancki styl, przecież ja nie mam 40lat i nie chodzę co tydzień na jakieś bankiety na których rozmawiam z samymi grubymi rybami... tak tak. Już wracam
-Zayn?- zapytał Hazza spoglądając na przedmiot który znajdował się w moich rękach. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową i dalej przyglądałam się naszyjnikowi i kolczykom. 
-Ma chłopak gest- skomentował a po chwili zaśmiał się zupełnie nie wiem dlaczego
-Co się śmiejesz? Przecież w tym nie ma nic zabawnego 
-Dla kogo nie ma to nie ma- uśmiechnął się tajemniczo na co ja lekko przywaliłam mu w ramie. Odłorzyłam pudełeczko na biurko i zwróciłam się do przyjaciela
-Jutro muszę się z nim spotkać, wyjaśnić sobie wszystko no i zwrócić to- wskazałam ręką na prezent
-Dlaczego chcesz mu to zwracać?
-Po pierwsze nigdy w życiu tego nie założę bo nie mam do czego a po za tym bałabym się że to zerwe, zgubię, ukradną mi i takie tam a po drugie nie jestem materialistką i nie lecę na prezenty tak więc po prostu mu to oddam a niech on już robi z tym co mu się podoba. 
-Aha- odpowiedział krótko i zmienił temat- To gdzie idziemy? 
-Nie wiem, mi to obojętne szczerze powiedziawszy
-Więc może spacer po Londynie, potem jakaś kolacja i możemy się rozstać- powiedział z uśmiechem 
-Mi pasuje. W ogóle to chce przeprosić, że nasza każda rozmowa kończy się na wyżalaniu się na temat Zayna 
-Monica mówiłem to już 100 razy i powtórzę 101 jestem twoim przyjacielem i jestem od tego aby słuchać twoich wyżalań się, obojętnie na jaki temat i doradzaniu również obojętni na jaki temat, czy mi się to podaba czy nie, twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze. A teraz przebieraj się i idziemy
-Wiesz, że zawsze mi głupio jest rozmawiać o nim z tobą- wzruszył ramionami- Dobra już idę.
Ubrałam się w miarę ciepło bo robiło się już chłodniej. Mój zestaw na obecną chwilę prezentował się TAK. W pełni gotowa, wyszłam z Hazzą z domu i pokierowaliśmy się spacerkiem w stronę miasta. Tam poszliśmy na kolację do jakiejś kameralnej knajpki, zjedliśmy posiłek i długo rozmawialiśmy. W pewnym momencie zadzwonił mi telefon. Wyjęłam go z torebki i zobaczyłam kto próbuje się ze mną skontaktować
-Mama?!- powiedziałam jakby sama do siebie- Przepraszam cię Harry, ale muszę odebrać- pokiwał tylko głową a ja nacisnęłam zieloną słuchawkę [rozmowa odbywała się po polsku]

-Tak?
-Cześć Monica, przepraszam, że ci przeszkadzam ale mam dla ciebie złą wiadomość
-Nie przeszkadzasz, a o co chodzi- zapytałam niepewnie
-No więc, chodzi o to, że dzisiaj po południu Antosia potrącił samochód. Ma złamaną nogę, kilka żeber, ogólnie leży pod narkozą i nie wiadomo czy przeżyje bo czeka go poważna operacja 
-O mój boże- powiedziałam po cichu a po moich policzkach spłynęły łzy- Mamuś, postaram się przyjechać do Polski, przynajmniej na kilka dni, muszę być przy nim, wiesz że bardzo go kocham
-Chyba jak my wszyscy
-Dziękuję za informacje, jutro się odezwę co i jak
-Dobrze, cześć
-Pa
Odłożyłam telefon do torebki i cicho płakałam, Harry zdezorientowany podszedł do mnie i przytulił
-O co chodzi? Co się stało?
-Antoś. On miał wypadek. Nie wiadomo czy przeżyje
-Moment, moment l. Kto to Antoś?
-Mój... mój- nie mogłam się wysłowić
-Brat, tata, dziadek, wujek? Monica, powiedz coś- widać było, że się martwi
-Nie, to mój kot... 

*                                                                      *                                                                               *

ELO

Co na temat rozdziału? Przepraszam za tak długie dialogi. Bardzo mnie to wkurza, że prawie przez cały rozdział prowadzę dialog, ale niestety nie mogę nad tym zapanować. Następne dwa rozdziały to już kompletny jeden wielki dialog, tak więc przygotujcie się...
Widzę, że jak chcecie to potraficie... chodzi mi tu oczywiście o rozdziały... No kochani jeżeli się postaracie to rozdział pojawi się za 2-3 dni bo mam lekkie wyprzedzenie z resztą jak już przeczytałyście wcześniej. Tak więc do roboty. Aha chciałam podziękować za tak niesamowicie dużo wejść, jest ich już ponad 5400. Tak to dla mnie szok i to taki spory, ale i tak 15 obserwatorów, tyle wejść a komentarzy jak nie było tak nie ma. Tak więc zabieramy się do pracy i komentujemy !

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 15

   Poniedziałek. Wstałam o 8:00. Niestety mój budzik mnie nie rozumie i dzwoni wbrew mojej woli. Uszykowałam się jak to zwykle do pracy, czyli na elegancko. Według mnie szeroko pojęty termin, lecz jak dla mnie jest to bardziej coś galowego. Około godziny 9:20 byłam już w pracy. Kilka telefonów, jakieś papiery do wypełnienia i w zasadzie na dziś koniec. Pewnie zapytacie co ja robię do godziny 14 kiedy skończę wykonywać moje zadania wcześniej? No więc najczęściej Victoria wysyła mnie gdzieś w teren, aby pozałatwiać drobne sprawy, a czasami po prostu jadę do chłopaków lub też do domu. Szczerze, nie mogłam wymarzyć sobie lepszej pracy. Na obecną chwilę jest kilka minusów ale jednak mimo wszystko znacznie przeważa ilość zalet.
   Dzisiaj, jako że skończyłam pracę wcześniej Victoria kazała odebrać Harrego ze szpitala. Nie zdziwiło mnie to, bo i tak wiedziałam, że po niego pojadę. Zjechałam windą na parter, oddałam kartę i klucze do recepcji (kartę pracownika a kluczę od gabinetu), wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do samochodu a następnie pojechałam do szpitala. Zgaduję, że zastanawia was skąd mam samochód. Więc czasami pożyczam go od cioci, Emiliy lub Victoria daje mi swój służbowy. Na dobrą sprawę to wypadałoby kupić sobie nawet jakiegoś najgorszego grata, tylko żeby mieć czym jeździć ale na razie to nie jest możliwe z tego względu, że za dwa tygodnie i tak wyjeżdżam do stanów z chłopakami, na dwa miesiące a potem jestem tu tylko miesiąc więc może coś się wymyśli, nie wiem na razie o tym nie myślę. 
   Dojechałam. Poszłam do sali mojego przyjaciela, ten siedział na łóżku już w pełni gotowy do wyjścia i robił coś w telefonie. Na mój widok uśmiechnął się smutno. 
-Cześć i jak tam?- zaczęłam 
-Hej, wszystko okej, czekam jeszcze tylko a jakiś kwitek z potwierdzeniem wypisania i mogę wyjść. A ty jak się czujesz?- zapytał z troską
-A niby jak mam się czuć? Zdradził mnie, jego wybór. Nic na to nie poradzę. Skoro woli jakieś wytapetowane plastiki no to już jego sprawa- powiedziałam bez większego przejęcia.
-Jakoś szczególnie nie przejmujesz się tym wszystkim- spostrzegawczy jest skubany.
-Może nie byłam z nim tak blisko, no i nie byliśmy ze sobą długo. Z resztą to wszystko jest takie skomplikowane
-A chciałabyś do niego wrócić?- okej, to pytanie mnie zaskoczyło
-Nie wiem
-Nie mam więcej pytań- tym zakończył naszą rozmowę
Po chwili przyszedł lekarz z papierami. Harry coś podpisał i wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę samochodu. Loczek schował swoją torbę do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Wyjeżdżałam już z parkingu kiedy zaczął
-Jedziemy na obiad?- spojrzałam na niego- Ja stawiam
-O matko sam Harry Styles postawi mi obiad, nie można przepuścić takiej okazji- zaśmiałam się, a Harold spojrzał na mnie z miną typu "serio? !"- Żartuje. Gdzie jedziemy ?
-Hmmm.. jedź prosto 
-Moment. Możemy jechać najpierw do mnie, Przebiorę się w coś normalnego i wtedy pojedziemy 
-Okej, jeszcze nie umarłem z głodu... jeszcze
-No i pięknie
Tak jak powiedziałam, pojechaliśmy do mnie. Zaprosiłam Hazze żeby się w samochodzie nie nudził. Usiadł na łóżku i obserwował każdy centymetr mojego pokoju. Ja podeszłam do szafy i zaczęłam szukać odpowiedniego ubrania.
-Fajnie tu masz- usłyszałam głos za moimi plecami i aż podskoczyłam, ponieważ tak się przestraszyłam
-To mój tymczasowy pokój i dzięki że prawie dostałam zawału
-Sorry
Postałam jeszcze na chwile postałam przed szafą i wybrałam to.
Rozebrałam się do bielizny i odwiesiłam 'poprzednie' ubrania. Spojrzałam na Harolda a ten wpatrywał się we mnie jak w obrazek. 
-Ziemia do Harrego- pomachałam mu rękom przed oczami- Wszystko z tobą w porządku? 
-Tak, tak. Przebieraj się
-Sorry, że tak się przed Tobą obnażam, ale nie mogę wejść do łazienki bo z tego co słyszałam ktoś do niej wszedł.
-Nic się przecież nie stało- uśmiechnął się szelmowsko
Ubrałam się i usiadłam tuż obok przyjaciela. 
-What's up?-zapytał
Położyłam obie ręce na jego policzkach, spojrzałam mu prosto w oczy i gwałtownym ruchem zbliżyłam się do niego i pocałowałam. Boże usta Zayna nie równały się nawet w 20% z ustami Hazzy. Naparłam na niego przez co chłopak opadł na łóżko. Całowaliśmy się kilka chwil, on błądził rękoma po moich plecach a ja po jego policzku i karku. 
Kiedy się od niego odkleiłam zapytał zdziwiony
-A to za co? 
-Gratuluję wygranej!- uśmiechnęłam się i zeszłam z niego 
-To mnie zaskoczyłaś- powiedział oszołomiony moim czynem
-Przecież chciałeś tego. A teraz mogę z czystym sumieniem całować się z kim chcę, więc...
-Może i chciałem ale nie spodziewałem się tego 
-Oj tam. Idziemy? 
-Yep- wstał i poszedł tuż za mną
Zeszliśmy na dół, założyliśmy buty i poszliśmy do samochodu
-No więc, prowadź mistrzu- zaśmiałam się
-Jesteś niemożliwa- spojrzał na mnie- skręć w prawo a dalej, będę kierował cię na bieżąco
-Okey
Pojechaliśmy na obiad, następnie poszliśmy na spacer, małe zakupy i koniec atrakcji na dzisiaj. Odwiozłam Harrego do domu. Oczywiście zaproponował mi wejście ale ze względów oczywistych odmówiłam. Kiedy dojechałam do domu była już 18. Tak jak zawsze poszłam do swojego pokoju, 'weszłam na laptopa' posiedziałam trochę na facebooku i pogadałam z przyjaciółką z Polski. Właśnie. Nie wspominałam wam jeszcze o moich znajomych i przyjaciołach. To tak, ogólnie mam dużo znajomych i dobrych koleżanek i kolegów ale tylko jedną bardzo bliską przyjaciółkę Ma na imię Gabrysia. Jest w moim wieku. Znam ją od zerówki czyli w sumie już 12 lat. Właściwie przez całe życie razem. Od przedszkola po samą 3 gimnazjum. Potem ona poszła do tego samego technikum tylko, że na inny profil. A w tej chwili będzie studiować na  ogólnie zawsze była mi najbliższa ze wszystkich moich znajomych. Tym bardziej, że mieszkała dom obok. Wspólne noce, wyjścia, obgadywanie, plotki. To było niesamowite. Na prawdę Gabrysi mogę zawdzięczyć bardzo dużo. W sumie nasze drogi nadal się nie rozeszły do tego stopnia, że nie utrzymujemy kontaktów. Wspaniałe mieć taką przyjaciółkę jak ja. Bardzo mi brakuje teraz takiej osoby przy mnie. Mam Emily ale jak już wcześniej wspomniałam nie mogę porozmawiać z nią na 'takie' tematy. Jest jaka jest i tyle. To wszystko na temat mojej przyjaciółki z Polski. 
   Około 22:15 odłożyłam laptopa na biurko i poszłam się umyć. Następnie już w piżamie zeszłam na dół zrobić sobie kolacje i ogólnie troszkę zintegrować się z rodzinką. Uszykowałam sobie miodowe płatki z mlekiem i poszłam do salonu. Tam siedziała ciocia wujek i Emily która na obecną chwilę pisała coś na laptopie. Przysiadłam się do stołu i oglądałam wieczorne wiadomości wraz z resztą. Po obejrzeniu ciocia zaczęła
-Jak tam z Harrym? Już dobrze się czuje? 
-Tak, już wszystko z nim okey. Znaczy z tego co mi mówił to już nic mu se dolega.-odpowiedziałam
-To dobrze- uśmiechnęła się przyjaźnie
-Yhym... a w ogóle to...- wszyscy się na mnie spojrzeli- Chciałam przeprosić, że w ogóle nie uczestniczę w życiu rodzinnym, cały czas mnie nie ma a jak już jestem to siedzę w swoim pokoju
-Monia, nic się przecież nie stało, masz pracę, chłopaka no i jeszcze teraz Harry, wcale ci się nie dziwię, że jak tylko przyjeżdżasz to idziesz do pokoju i odpoczywasz. Tyle czasu spędzonego przy łóżku w szpitalu bez chwili snu, wyczerpuje. Tak więc nie mamy Ci nic za złe- zabrał głos wujek
-Tak co do tego chłopaka to ..
-Zerwaliście?!- zdziwiła się Emily, a ja tylko kiwnęłam głową
-Ale jak to przecież ty i on, wy... o mój boże!
-Zdradził mnie i tyle 
-O mój boże ale jak to? Z kim?- zaczęła panikować 
-Na after party po gali z jakąś blondi chyba Perrie ma na imię ale nie jestem do końca pewna 
-To ta z little mix? !
-Yep. No dobra ja będę się zbierać do spania. Dobranoc 
Wstałam, odłożyłam miskę do zmywarki i poszłam do swojego pokoju.
Tam przygotowałam sobie ubranie do pracy i położyłam się do łóżka. Sięgnęłam telefon aby nastawić sobie na jutro budzik i ujrzałam sms-a, o dziwo od Zayna.. Zaśmiałam się sama do siebie, na samą myśl o tym co do mnie napisał i jakie to będzie żałosne 
Treść sms
"Chciałem przeprosić. Głupio to wszystko wyglądało ale to nie tak jak myślisz. Mam nadzieję, że da się to wszystko jakoś naprawić, bo bardzo mi na Tobie zależy. Wiem, że Ci tego nie mówiłem ale Kocham Cię. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten błąd. Proszę, spotkaj się ze mną. Daj mi szansę. xxx"Otworzyłam szeroko oczy i czytałam tego sms-a aż z moich oczu napłynęły łzy. Ocierałam je szybko ręką i powtarzałam słowa z wiadomości jak mantrę. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież nie mogę od tak się z nim spotkać i wybaczyć. Nie potrafię. Czyli znowu muszę poradzić się Harrego, co mam zrobić. Dzwonie do niego
Trzy sygnały i usłyszałam głos przyjaciela
-Tak, słucham Cię Monico
-Harry ja przepraszam, że dzwonie do ciebie o tej godzinie ale potrzebuje twojej pomocy
-Co się stało?- zapytał z troską w głosie
-Zayn... on napisał mi że mnie kocha i przepraszał- chwila ciszy- nie wiem co robić, pomóż mi- wyszeptałam 
-Zaraz u ciebie będę
-Dziękuję
Rozłączyłam się. Fakt, muszę przyznać, że to chore co ja wyprawiam, lecz... nie, nie ma na to sensownego wytłumaczenia, po prostu jestem wrażliwa na słowa bliskich osób. Zdecydowanie jedna z moich najgorszych wad. 
   Nie musiałam czekać 15 minut a Hazza był już pod domem. Szybko zeszłam i rzuciłam się na niego z płaczem. Ten gładził moje włosy i plecy dłońmi, szeptał mi do ucha, że będzie wszystko dobrze, ułoży się i że mi pomoże z tym wszystkim. Po chwili przeszliśmy na ogródek. Tam usiedliśmy na huśtawce, wtuliłam się w tors Harrego i płakałam. Kiedy już się uspokoiłam spojrzałam na niego 
-Jesteś już w stanie mówić?- pokiwałam głową- No więc?
Podałam mu telefon żeby mógł przeczytać wiadomość
-Rozmawiałem dzisiaj z nim na ten temat
-I.. I.. Co? 
-na pewno był bardziej przejęty od Ciebie.
Spojrzałam na niego, jak na idiote
-Sorry ale jak gadaliśmy w szpitalu wydawało się, że masz na to totalnie wywalone, ale jak widać pomyliłem się.
-Miałeś mnie pocieszyć i doradzić co mam zrobić a nie...
-Przepraszam, ale tak się zachowywałaś dlatego myślałem, że i tak nie da się uratować tego związku.
-I chyba dobrze ci się wydawało. A co on powiedział w tej całej sprawie? 
-Mówił, że cię bardzo kocha, że zależy mu na Tobie, że żałuje, że chce cię mieć przy sobie, że w życiu nie popełni tego błędu, że..
-Świetnie- pokręciłam głową. 

Siedzieliśmy tak chwilę, było mi tak dobrze, ta cisza była magiczna. W końcu ją przerwałam
-Harry
-Hmm?
-Przepraszam 
-Ale za co? 
-Za to, że zachowuje się ja ostatnia idiotka i radzę się ciebie co mam robić z chłopakiem innym niż Ty
-Przecież Ci obiecałem, że możesz na mnie liczyć w każdej chwili i w każdej sytuacji, więc nie masz mnie za co przepraszać. Pamiętaj Twoje szczęście podtrzymuje mnie przy życiu.
-Nawet tak nie mów, bo gdyby ciebie zabrakło to byłabym najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie i to tak forever. (pusta wypowiedź, tak wiem, ale jakoś musiałam)
Mimo wszystko i tak przepraszam za to co musisz przeze mnie przechodzić. Najlepiej by było gdybym w ogóle tu nie przyjechała, przynajmniej byłoby o dwie nieszczęśliwe osoby mniej 
-Przestań tak mówić. Jestem szczęśliwy 
-Mnie nie okłamiesz. Wiem, że cierpisz przeze mnie ale mi tego nie powiesz żebym się nie martwiła. Znam Cię, krótko ale wystarczająco. 
-Może i masz racje, ale co począć, przecież nie będę ci się narzucać. Dlatego chcę być blisko przy Tobie ale w postaci przyjaciela a nie partnera. Chociaż i tak jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam, pod każdym względem, pamiętaj o tym
-Dziękuję, że tyle dla Ciebie znaczę i że jesteś ze mną szczery- przytuliłam się do niego, a on pocałował mnie w głowę
-kocham Cię- wyszeptał
-Wiem-odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek, Harry tylko lekko się uśmiechnął. Wiedziałam, że cierpi, wiedziałam doskonale, że gdy go całuje, przytulam, wyżalam się, sprawiam mu tym ból. Lecz nie mogłam nic zrobić, to było silniejsze ode mnie, ta bliskość była mi potrzebna jak powietrze.
-Która godzina?- zapytałam
Hazza wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na niego, ja również kątem oka widziałam ekran na którym była moje zdjęcie
-23:49-powiedział- Może ja już lepiej pójdę bo przecież jutro musisz wstać do pracy
-Nie, siedź tutaj, proszę
-Skoro chcesz, to zostanę
Siedzieliśmy tak jeszcze długo, długo. Opowiadaliśmy sobie historie z życia, jakieś wpadki. Dowiedziałam się nawet, że Harry kocha koty ponad życie jak ja. To jest niesamowite ile ja mam wspólnego z tym człowiekiem. Potem milczeliśmy,jak zwykle była to przyjemna cisza lecz zmęczenie dało mi się we znaki i zasnęłam w objęciach mojego przyjaciela.

Perspektywa Harrego

Monica- wspaniały człowiek, nigdy ie znudziło by mi się jej towarzystwo, choćby nie wiem co, z nią każdy temat jest ciekawy. Przegadaliśmy dobre dwie godziny. W pewnym momencie zauważyłem, że Monica zasnęła. Niesamowicie uroczy widok. Postanowiłem zanieść ją do pokoju. Wziąłem na ręce, poszedłem do drzwi frontowych i zapukałem. Po chwili otworzyła Emily
-O mój boże, coś się stało?
-Nie, gadaliśmy na ogródku a ona zasnęła i chciałem ją zanieść do łóżka, więc mogę wejść
-Jasne, jasne wchodź
Wszedłem z nią na górę, otworzyłem drzwi od jej pokoju i położyłem na łóżku, przykryłem kołdrą. Postałem tak chwilę nad nią i postanowiłem napisać karteczkę, jak się tu znalazła. 
"Monica, kiedy siedzieliśmy na ogródku zasnęłaś, więc postanowiłem, że zaniosę cię do pokoju i tak się tu znalazłaś. A co do bluzy którą masz na sobie to nie oddawaj mi jej, zawsze może Ci się zachcieć poczuć mnie przy sobie, kiedy ja nie będę w stanie być z tobą. Mam nadzieję, że zobaczymy się jak skończysz pracę. Kocham Cię, pamiętaj o tym xxx" zostawiłem karteczkę na szafce nocnej, pocałowałem ją delikatnie w usta, kiedy to uczyniłem delikatnie się uśmiechnęła. Ucieszyło mnie i to, że sprawiam jej przyjemność. Chwilę potem odwróciłem się i wyszedłem jak najciszej z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół i opuściłem dom. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Była około 2 w nocy, spodziewałem się, że wszyscy śpią, jednak tak nie było. W ciemnej kuchni gdzie jedynym oświetleniem był promień latarni który wpadał przez okno, siedział Zayn ze szklanką wody. Gdy tylko go zobaczyłem zacząłem
-Stary, ty jeszcze nie śpisz, jest już późno
-Nie mogę spać, jestem tak zdołowany jak chyba nigdy nie byłem. Jak ja mogłem to zrobić. Tak zjebać, nie wierzę, że to zrobiłem, po prostu nie wierzę...- mówił jakby sam do siebie- A ty skąd wracasz tak późno? 
-Pewnie cię to wkurzy ale od Monicy- Malik gdy tylko to usłyszał podniósł głowę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem 
-A po co u niej byłeś?!
-Potrzebowała mojej pomocy, mojej obecności przy sobie więc pojechałem
-A coś się stało?
-Powiedzmy, że ma niezły mętlik w głowie po twoim sms-sie i nie wie co robić, bo nie spodziewała się takiego toku wydarzeń
-A wróci do mnie, da mi szanse, wybaczy mi?
-Sam nie wiem, chyba jest jakaś szansa, ale będziesz musiał się mocno postarać, żeby znów ją odzyskać
-Da się załatwić- uśmiechnął się i cały w skowronkach wyszedł z kuchni
Ja nalałem sobie do szklanki wódki, troszkę soku, dodałem lodu i ze zrobionym na szybko drinkiem poszedłem do siebie do pokoju. Włączyłem laptopa i wszedłem na twittera, jak zwykle kilka tysięcy próśb o obserwacje profilów fanów zespołu. Tak, dziś zrobiłem wyjątek i follow-ałem kilka osób, następnie ogłosiłem twitcama, co prawda była już 3 ale wiedziałem że jeszcze trochę osób będzie siedziało na komputerach i wejdzie pooglądać mnie na swoim ekranie. Na początku było około 200 osób, szczerze? Ucieszyło mnie to, bo przynajmniej mogłem odpowiedzieć na większość pytań. Później liczba osób wzrosła do około 2 tysięcy dlatego po odpowiadałem na kilka ciekawych pytań, pozdrowiłem kilkadziesiąt dziewczyn, złożyłem życzenia około 30 osobom i nawet napisałem im na twitterze wszystkiego najepszego. Na prawdę dzisiaj byłem w dobrym humorze. To niewiarygodne ile szczęścia może przynieść jedna osoba. Około 5 pożegnałem się z fanami i poszedłem spać.
*                                                                               *                                                                              *

No siema! 

Wiem, że rozdział miał być na początku tygodnia ale wróciłam ze Skrzynek w poniedziałek i ten tydzień tak mi szybko zleciał, że nawet nie zorientowałam się, że dzisiaj już piątek. Mniejsza..
Znowu postanowiłam wystartować w konkursie na bloga miesiąca na http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ tak więc jeżeli opowiadanie się podoba to głosujemy na nr 11 
Jeszcze jedna sprawa. Mianowicie chodzi o komentarze, jeżeli pod rozdiałem nie pojawi się choć jeden komentarz nie dodaje rozdziału. Im więcej komentarzy tym rozdział pojawi się szybciej, tak więc do roboty jeżeli chcecie dalszą część opowiadania.

xxx
-M.

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 14

   Przez całą drogę nie mogłam wybić sobie z głowy rozmowy i słów Harrego. Dlaczego? Pierwsze i podstawowe pytanie, dlaczego on mnie kocha. Drugie pytanie to: Za co? Przecież wyrządziłam mu tyle krzywdy faktem, że jestem z jego przyjacielem. A on cały czas swoje, w ogóle nie mogę pojąć jego myślenia i stosunku do mojej osoby. I teraz 3 nie mniej ważne pytanie: Dlaczego, ja nie potrafię kochać tak jak on? Obojętnie kogo, chodzi o to, że on mnie kocha bez względu na wszystko. A ja? Nie kocham Zayna, a co do niego, to nawet sama nie potrafię określić tego uczucia.A po za tym jest już rodzina i jacyś znajomi z Polski  
Teraz to ja już zaczynam się zastanawiać czy nie lepiej byłoby gdybym w ogóle tu nie przyjechała albo przynajmniej nie poznała całej 5. Oczywiście nie mam nic do Louisa, Liama, Nialla ale nawet, choćbym jakimś cudem poznała tylko jednego z nich to prędzej czy później skończyłoby to się tak samo jak teraz. No i kółko się zamyka. Nie poznałabym ich, źle no bo wiadomo, poznałam ich i teoretycznie jestem osobą na której miejscu chciałoby się znaleźć około 11 milionów dziewczyn ale to i tak źle bo sprawiają mi tyle problemów, że dramat. Hmmm... Zayn. Rozmyślanie na jego temat w moim wykonaniu to nie jest najlepszy pomysł ale niestety, trzeba wszystko sobie przemyśleć i podjąć jakąś decyzję, bo w tej chcwili jestem na rozdrożu uczuć. W zasadzie nie wiem jak postępować. Na dobrą sprawę to, uwielbiam Malika, coś mnie do niego przyciąga, jest dla mnie jak magnez, ale z drugiej strony coś mnie od niego odrzuca, może to ten brak wspólnych tematów albo brak zainteresowania moją osobą z jego strony... chociaż znowu jak coś spieprzy to od razu mnie przeprasza i wynagradza mi to.
  A właśnie! Sytuacja sprzed szpitala... Ona daje mi dużo do myślenia. Przecież gdyby bardzo mu zależało nie powiedziałby, żebym szła do Harrego, bo zawsze byłaby taka opcja, że faktycznie poszłabym do niego i zostawiła Mulata. Ciekawe, czy wtedy by o mnie zawalczył, starał się, czy by olał moją decyję, znalazłby sobie inną laskę i zamknął ten krótki rozdział w jego życiu powiązany z moją osobą?! I tu powstaje to albo albo, albo faktycznie mu na mnie zależy albo tylko udaje. A może jest w takiej samej sytuacji jak ja, czyli też nie wie co tak na prawdę czuję. W sumie moja ostatnia teoria mogłaby zgadzać się z prawdą, ponieważ jeszcze nie usłyszałam od niego słów 'kocham cię'. 
 Nie mogę zmuszać go do uczuć ale tak to po co się ze mną wiązał ? Chociaż nie, on mógłby powiedzieć dokładnie to samo... mam problem i to poważny, a nawet nie mam z kim o tym porozmawiać i kogo się poradzić. Mam Emi, to fakt ale nie będę jej o wszystkim mówić bo i tak wiem, że będzie bronić stronę Malika. .. i znowu powtórka z rozrywki czyli kółko się zamyka.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie nie kto inny jak mój chłopak
-O czym tak intensywnie myślisz? 
-Ogólnie, o wszystkim. O nas o Emi, Harrym - posmutniałam troszkę po wypowiedzeniu jego imienia.
-Ciekawe masz te myśli 
-Ja wiem - odpowiedziałam krótko 
Wjechaliśmy windą na 6piętro. Tam otwarta przestrzeń z mnóstwem 'stanowisk' np. z makijażem, fryzjerem, masażem itp. 
-Co najpierw?- spytał mulat obejmując mnie ramieniem
-Nie wiem, obojętne mi to - skwitowałam przygnębionym tonem. Tak, przygnębiało i przytłaczało mnie to wszystko, co wokół mnie się działo i już nawet nie potrafiłam cieszyć się z takich luksusów. 
-Coś nie tak?- spytał z troską w głosie
-Tak po prostu trochę źle się czuję, to chyba z nerwów przed tą galą- skłamałam
-Nie przejmuj się, będzie okej- przytulił mnie i pocałował w głowę
-Mhm..-wymruczałam bez entuzjazmu
-Dobra lala, to idź pierw na paznokcie a później jakoś tam Cię pokierują, a tymczasem ja idę zadzwonić po chłopaków i ogółem zająć się sobą
-Okej- odpowiedziałam i już chciałam iść kiedy Zayn złapał mnie za nadgarstek i przyciągną do siebie 
-A buziak na pożegnanie?- powiedział i wystawił usta do pocałunku.
A ja, przyznam, że z niechęcią musnęłam jego wargi swoimi i odeszłam.
Co się ze mną do cholery dzieje, już nawet to nie sprawia mi przyjemności, przecież zawsze gdy tylko Zayn zbliżał się do mnie aby złożyć pocałunek na moich ustach czy coś to miałam stado motyli w brzuchu, serce dawało o sobie znać i ogólnie czułam się niesamowicie, a teraz?! Szkoda słów. Dobra nie będę się teraz tym przejmować, po prostu zapomnę o tym przynajmniej do jutra. Koniec! Monica ogarnij, ciesz się chwilą a nie, przejmujesz się wszystkim. 
Podeszłam do młodej kobiety która siedziała przy stoliku i układała lakiery do paznokci według kolorów i firm.
-Można?- zapytałam 
-Jasne, proszę siadaj. Ty pewnie jesteś Monica, dziewczyna Zayna, zgadza się?
-Tak, tak- wysiliłam się na sztuczny uśmiech 
-No więc co robimy, jakiego koloru masz sukienkę- spytała
-Sukienka jest w kolorze łososiowym, ale chciałabym coś delikatnego (wiem, że sukienka nie jest w kolorze łososiowym ale nie umiem inaczej określić tego koloru.. może pudrowy róż?) 
-Nie ma sprawy
 kosmetyczka zabrała się do pracy, a między czasie rozmawiałyśmy o kosmetykach itp. W końcu zaczęła
-Jesteś bardzo ładną i mądrą dziewczyną, więc mam nadzieję, że nie jesteś z Zynem tylko dla pieniędzy i sławy- spojrzała na mnie
-Oczywiście, że nie. Szczerze to nawet nie wiedziałam kim oni wszyscy są zanim ich poznałam, po za tym ja bym tak nie mogła, i nie zależy mi na sławie ani pieniądzach.- oburzyłam się
-To dobrze bo Zayn jest bardzo wrażliwy i załamie się jak go skrzywdzisz, no i widać, że jest w tobie zakochany po uszy
-Dobrze wiedzieć- tymi słowami zamknęłam temat 
Chwilę później kobieta skończyła pracę i powiedziała żebym teraz poszła na makijaż a potem na fryzjera.
Tak też zrobiłam. Po około 3godzinach byłam już prawie gotowa. Za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc postanowiłam poszukać mojego chłopaka. Zwiedziłam całe piętro w celu znalezienia go ale bez skutku, w końcu zatrzymała mnie Kate.
-A ty jeszcze nie w sukience? Przecież za 15 minut jedziecie
-Po pierwsze nie wiem gdzie jest ta sukienka a po drugie, widziałaś może Zayna? 
-Wyszedł na zewnątrz zapalić
-Aha- skwitowałam i chciałam już odejść ale Kate mnie zatrzymała
-Musisz się przebrać bo nie zdążycie
-No dobrze- odpowiedziałam i poszłam za stylistką
Weszłyśmy do jej gabinetu, czekałam moment aż  przyniesie mi sukienkę i dodatki
-Proszę- podała mi kreacje
-Dzięki, a pomożesz mi się przebrać?
-Jasne
Rozebrałam się do bielizny
-Mamy problem- stwierdziła blondynka
-To znaczy?-zapytałam z przejęciem 
-Musisz poczekać chwilę a ja poszukam gdzieś takich żelowych miseczek, które będą służyć ci jako stanik, bo rzecz jasna nie może być c widać ramiączek
-Okej, rozumiem- uśmiechnęłam się
Kate wyszła a ja wyjrzałam przez okno w poszukiwaniu Zayna. Czy ja jestem poważna, przecież nikt nie pali fajki przez pół godziny. Odwróciłam się i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
Potwór- jedyne słowo jakie nasunęło mi się na myśl gdy się zobaczyłam. Dlaczego ? W sumie sama nie wiem. Po prostu w tym momencie się nienawidzę, za wszystko. Po policzkach spłynęły mi łzy, które od razu wytarłam. Monica! Co się z tobą dzieje? ! - zapytałam sama siebie. Chwilę później przyszła Kate
-Trzymaj, znalazłam 
-Dzięki
Ubrałam się i byłam już w pełni gotowa. Wjechałam na 6 piętro, wysiadłam i ujrzałam chłopaków. Wyglądali świetnie, niby podobnie lecz każdy miał jakiś element stroju wyrwany z codziennego stylu. Wszystko byłoby piękniejsze gdyby był jeszcze Harry, no ale co ja mam na to poradzić... 
Podeszłam do nich i zapytałam 
-No i jak wyglądam? 
-Pięknie. Jak zawsze
-Dziękuję, ale jesteś moim chłopakiem i musisz tak mówić
-Nie no serio, wyglądasz świetnie- powiedział Lou na co reszta chłopaków potakiwała
-Więc, dzięki i .. wy też wyglądacie świetnie- uśmiechnęłam się
-No dobra idziemy do limuzyny, bo się spóźnimy a to nie będzie fajne 
-No to w drogę-odpowiedział mulat i złapał mnie za rękę
Wyszliśmy z budynku, pod nim czekała na nas limuzyna do której wsiedliśmy. Od razu na wejściu Lou wyjął szampana i kieliszki, a kiedy nalewał nam trunku mówił, że to 'na dobry początek'. Droga mijała jak zwykle w miłej atmosferze. 
Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście musieliśmy chwilę czekać, ponieważ przed nami stał korowód luksusowych samochodów.
-Zayn- złapałam go za ramię
-co jest kotek?- zapytał z troską
-Boje się tam wyjść, jeszcze się przewrócę czy coś i będzie ze mnie pośmiewisko przez najbliższy tydzień... -Przestań, będzie dobrze. Będę cały czas trzymał, więc nie ma szans żebyś upadła- uśmiechnął się ciepło i pocałował mnie w usta, delikatnie gładząc mój policzek
-Dziękuję- szepnęłam mu na ucho
-Widzę, że Kevin i jego panna nie próżnują
-O co ci chodzi Tomlinson?- zapytał czarnowłosy
-Wysiadamy gołąbeczki- krzyknął
Poczułam na moich plecach dłoń mojego chłopaka. Pomogło mi to odrobinkę ale i tak serce waliło mi jak dzwon, ciarki przechodziły mi po ciele i czułam fale gorąca.
 Pierw wysiedli chłopacy Niall, Liam i Louis potem Zayn który czekał przed limuzyną aż wysiądę, żeby pomóc mi w wykonaniu tej czynności. Złapał mnie pod rękę i szepnął ciche, krótkie ale jakże pomocne 
-Jestem przy tobie- po tych słowach od razu na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech
Kiedy znaleźliśmy się przy punkcie kulminacyjnym całego przejścia po czerwonym dywanie, czyli miejsca gdzie jest zebrane dziesiątki fotoreporterów robiących około 50 zdjęć na 5 sekund, staliśmy i uśmiechaliśmy się we wszystkie strony jak idioci, a nie sorry, może to tylko ja się tak czułam bo byłam na takim czymś po raz pierwszy w życiu... Po chwili robienia z siebie debili podszedł do nas jeden z dziennikarzy. Zaczął przeprowadzać wywiad z chłopakami, ja stałam tylko i uśmiechałam się do kamery której kadr skierowany był oczywiście na nas. 
-Monica, tak? - zapytał dziennikarz 
-Tak- odpowiedziałam krótko 
-Odpowiesz mi na kilka pytań?
-Chyba nie mam innego wyboru, więc tak
-No dobrze, więc może na początek prosty zestaw pytań. 
Dlaczego przyjechałaś do Londynu? 
Jak poznałaś się z chłopakami?
I jak się czujesz będąc dziewczyną jednego z najbardziej znanych nastolatków na świecie?
-Do Londynu przyjechałam, a właściwie przyleciałam do pracy, a jak się okazało pracuję jako pomocnik menagera 1D. Jak się poznałam z chłopakami, to chyba oczywiste. A co do bycia dziewczyną Zayna to czuję się normalnie, oczywiście nie jest to taki zwyczajny związek ale mi takie coś odpowiada. 
-Ty masz 18lat, prawda?- pokiwałam głową, jednocześnie potwierdzając pytanie- Więc co zamierzasz robić w życiu? Gdzie wybierasz się na studia i czy będziesz studiować w Londynie? 
-Ogólnie to skończyłam technikum o profilu kosmetyczki. Bardzo lubię ten zawód, także swoje plany życiowe raczej będę kierowała w tę stronę. W planach mam studia o kierunku kosmetologii lub coś z tym związane, a co do tego gdzie będę studiować to raczej w Polsce ale szczerze przeszło mi przez myśl, aby zostać tutaj i dalej rozwijać swoją wiedzę i przy okazji pracować. Jednak na obecną chwilę to tylko plany i myśli.
-To byłoby na tyle, dziękuję za udzielenie wywiadu. Życzę szczęścia i powodzenia wam w karierze a Tobie w nauce i dążenia do zrealizowania dalszych planów. Dla MTV mówił Charlie Simson
Kamera jeszcze raz skierowana została na nas, na co my uśmiechnęliśmy się i pomachaliśmy na pożegnanie. Po wywiadzie powoli zaczęliśmy kierować się na sale gdzie miała się odbyć gala. 
-No i co było, aż tak źle?- zapytał czarnowłosy 
-Nie, no nie było tragicznie, ale nie spodziewałam się, że ze mną też będą przeprowadzać wywiad
-Mogłem Cię uprzedzić
-Mogłeś- skwitowałam
   Zajęliśmy wyznaczone miejsca. Po 20 minutach zeszli się wszyscy goście i gala się zaczęła.
 Prowadzącymi byli jacyś znani prezenterzy telewizyjni z Anglii, których ja osobiście nie kojarzyłam. Kategorii było 10 tak jak prawie na wszystkich galach 
1.najlepsza piosenkarka
2.najlepszy piosenkarz
3.najlepszy zespół
4.najlepsza piosenka
5.najpopularniejsze na facebooku
6.najpopularniejsze na twitterze
7.najwięcej sprzedanych płyt
8.najlepszy teledysk
9.najpopularniejsze na youtube
10.najlepsi fani 
W pierwszej kategorii zwyciężyła oczywiście Adele w drugiej Ed Sheean no i trzecia w której nominowani byli 1D Big Time Rush, The Wanted, JSL i Little Mix 
-A statuetkę za najlepszy zespół otrzymują- chwila napięcia ale ja i tak wiedziałam że wygra 1 D, przecież to oczywiste- pięciu wspaniałych. One direction!- wiedziałam 
Spojrzałam na chłopaków, a oni cieszyli się jak dzieci, przytulali się, uśmiechali, moment później byli już na scenie gdzie odbierali nagrodę. No i przemówienie, głos zabrał Louis 
-Chcielibyśmy podziękować z całego serca za tę wspaniałą nagrodę, nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy. Dziękujemy wszystkim fanom, ludziom którzy oddali swój głos właśnie na nas, naszym rodziną za wszelkie wsparcie w ciężkich chwilach, menagerce Victorii i oczywiście jej pomocniczce która jest dzisiaj z nami- na te słowa się zaczerwieniłam bo cała sala spojrzała w moją stronę- Dziękujemy również osobą które przygotowują nasze koncerty, naszej stylistce Kate, która dba o to, żebyśmy wyglądali jak ludzie. Pozdrawiamy naszego piątego, niezastąpionego członka zespołu Harrego, który niestety nie może tu teraz z nami być z powodu pobytu w szpitalu. Wracaj do zdrowia młody. Kochamy was i do zobaczenia na koncertach. 
Na koniec pomachali i zeszli ze sceny. Mi aż się łezka w oku zakręciła, to było takie piękne. Chłopacy wrócili na miejsca, wtedy na spokojnie mogłam im pogratulować wygranej. Przytuliłam się do każdego i dałam buziaka w policzek. Oczywiście Zayna pocałowałam namiętnie w usta i przytuliłam. Gala trwała dalej a ja w tym czasie wysłałam sms-a do Hazzy
"Gratuluję Ci wygranej, przytulę i ucałuję jak tylko się zobaczymy xx"
Chwilę później otrzymałam odpowiedź
"Dziękuję i już nie mogę się doczekać. A w ogóle to miałaś fajną minę jak Louis o Tobie wspomniał haha xxx"
Odpisałam
"Miło, że skierowali kamerę na mnie -.-"
Dalsze kategorie jakoś mnie nie interesowały, aż do ostatniej gdzie 1D znowu było nominowane. Oczywiście mocno trzymałam za nich kciuki i wierzyłam, że uda się im zdobyć drugą nagrodę. Tak też się stało. Gdy tylko wyczytano słowa "A zwycięża one direction" od razu się rozpromieniłam. 
Chłopaki poszli odebrać drugą statuetkę i tym razem głos zabrał Liam 
- To niesamowite, że mamy tak wspaniałych fanów. Pamiętajcie kochani, to wszystko dzięki wam, tak naprawdę to wasza nagroda. Gdyby nie wy, nas by tu nie było, siedzielibyśmy przed telewizorami  i kibicowali swoim faworytom. Dziękujemy z całego serca, kochamy was! 
I zeszli ze sceny, a ja ponownie powtórzyłam czynność którą wykonałam przy zgarnięciu pierwszej statuetki. 
Gdy prowadzący dziękowali za przybycie itp. Mój telefon dał o sobie znać w postaci sms-a od Harrego
"To jak teraz będą wyglądać twoje gratulacje?"
Odpisałam
"A na co liczysz ?;->"
odpowiedź
"Zgadnij..."
Odpisałam
"Zobaczymy co da się zrobić x"
Po gali, myślałam że pojedziemy do domu ale jak się okazało czekało mnie jeszcze after party. 
-Chodź ze mną- usłyszałam głos mojego chłopaka
-Co? Gdzie?
-Po prostu chodź
Poszliśmy do jakiegoś pomieszczenia za kulisami. Coś jakby garderoba czy coś w tym stylu
-Mogę wiedzieć po co mnie tu przyprowadziłeś?-zapytałam opierając ręce na biodrach
-Żebyś się przebrała
-A niby po co? I w co? 
-Idziemy na after party, a tam każdy jest inaczej ubrany niż na gali więc ty też będziesz. Przebierzesz się w to- pokazał mi piękną sukienkę powieszoną na wieszaku
-Na tym skończymy dzień dobroci dla Monicy?- zapytałam z wyrzutem 
-Tak, to już koniec na dzisiaj, chyba że masz jeszcze jakieś specjalne życzenia- poruszył znacząco brwiami
-Nie, ale chciałam Ci za wszystko podziękować, tak wiele dla mnie robisz 
-Nie ma za co- uśmiechnął się lekko
Przytuliłam się do niego i pocałowałam
-Jeszcze raz dziękuję
Przebrałam się, Zayn z resztą też i wyszliśmy. Pokierowaliśmy się do limuzyny która miała nas zawieść na imprezę.
Właściwie to nasza zabawa zaczęła się już w drodze, ponieważ od razu gdy wsiedliśmy Louis polał wszystkim alkoholu i wydzierał się, że rozwalili system, są najlepsi i że rządzą tą galą. W sumie wcale się nie dziwiłam takiej pozytywnej reakcji chłopaków bo to ich 1 tak udana gala i tak ważne statuetki. Po dojechaniu w miejsce imprezy od razu usiadłam do stolika i po prostu siedziałam, bo nie miałam najmniejszej ochoty na zabawę. Oczywiście jak ktoś poprosi mnie do tańca to zatańczę ale ogólnie nie chcę rzucać się w oczy bo wszyscy mogą pomyśleć, że robię z siebie gwiazdę. Po chwili obserwowania wszystkich gości przysiadł się do mnie Liam 
-A ty nie opijasz zwycięstwa? -zapytałam
-Nie piję
-Abstynent ?
-Z przymusu
Nie chciałam być wścibska więc nie zapytałam dlaczego ale stawiałam na problemy zdrowotne 
-A ty co się nie bawisz? 
-Nie chcę robić z siebie gwiazdy, a po za tym nie mam za bardzo ochoty się bawić
-Czyli nie wyciągnę cię chociaż na jeden taniec? 
-W sumie mogę zatańczyć- chłopak wstał i podał mi rękę abym zrobiła to co on, następnie poszliśmy na parkiet. Przetańczyliśmy chyba ze trzy piosenki, troszkę się zmęczyłam więc przeprosiłam Liama i poszłam do baru aby czegoś się napić
-Wodę z cytryną i lodem poproszę
-Nic mocniejszego?- zapytał barman 
-Nie, dzisiaj nie- uśmiechnęłam się
Dostałam zamówiony napój i poszłam do stolika. Kiedy piłam wzrokiem szukałam mojego chłopaka. Po chwili znalazłam go. Tańczył z jakąś blondyną, szczerze z twarzy to jakaś masakra, ale nie będę oceniać, może jakaś koleżanka z branży... Siedziałam tak jeszcze trochę i obserwowałam mulata który cały czas bawił się z blondzią. Akurat leciała wolna piosenka więc postanowiłam, że pójdę do niego i zaproszę go do tańca. W końcu jeden taniec ze swoim chłopakiem to nie lansowanie się, prawda? 
Wstałam i pokierowałam się do czarnowłosego
-Może zatańczymy?- zaproponowałam jak gdyby nigdy nic
-Ymmm.. to może najpierw się poznajcie, Monica to Perrie jedna z wokalistek Little Mix, Perrie, to moja dziewczyna 
-Miło mi- uśmiechnęła się sztucznie
Ja nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam za sobą mojego chłopaka. Ręce oplotłam wokół jego szyi, pocałowałam go i położyłam głowę na jego torsie, a on jedną rękę zatrzymał na plecach a drugą nieco niżej. Kiwaliśmy się w rytm muzyki, od czasu do czasu dostawałam całusa w głowę od mulata, na co ja podnosiłam głowę, uśmiechałam się i całowałam go w usta. Po zakończeniu utworu, Zayn mnie przeprosił i poszedł do łazienki załatwić swoją potrzebę, a mi kazał udać się do stolika i czekać na niego. Tak też zrobiłam. Czekałam na niego dobre 10minut, a jego ciągle nie było. Akurat mieliśmy tak usytuowany stolik, że przy obrocie głowy do tyłu, znajdowały się łazienki. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mój Zayn poleciał w ślinkę z blondi. Oczywiście pierwsza i najlepsza spontaniczna decyzja okazała się najlepsza. Podeszłam do barmana i zapytałam czy byłaby możliwość zamówienia dwóch dzbanków wody. Na moje szczęście barman miał w posiadaniu dzbanki, tak więc nalał do nich wody i podał mi je. Szybkim krokiem podeszłam od tył do zakochanej parki i wylałam na nich wodę. 
-Pocałunek w deszczu- romantyczne- tymi słowami podsumowałam mój czyn i pokierowałam się w stronę wyjścia. Zayn poszedł o dziwo za mną i zaczął przepraszać. Teraz miałam gdzieś jego przeprosiny, zranił mnie i tyle. Koniec. Gdy byłam po za klubem, szłam w stronę najbliższej taksówki. Czarnowłosy cały czas podążał za mną i przepraszał. W końcu zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę
-Zayn, nie bądź żałosny. Oboje jesteście siebie warci. Aha, jeszcze jedno. Jak wymieniałeś się ślinką z tą szmatą to tapeta jej nie spadła na twoją, jakże piękną i nieskazitelną twarzyczkę?!- zapytałam z sarkazmem 
-Monica, to nie tak, ona zaczęła mnie całować jak tylko wyszedłem z łazienki
-A Ty wcale nie musiałeś oddawać pocałunku- skwitowałam i odeszłam. Zayn już za mną nie szedł, najwyraźniej zgasiłam go ostatnią wypowiedzią.
Wsiadłam do taksówki i poprosiłam o kurs do domu. Była godzina 1:30 w domu na pewno wszyscy spali, a ja nie miałam kluczy, tak więc zadzwoniłam do Emily i poprosiłam, żeby otworzyła mi drzwi, bo już wracam. Dojechałam do domu, weszłam do niego. Poszłam jak najciszej do swojego pokoju, nie miałam już siły na kąpanie się więc tylko zmyłam makijaż i położyłam się. Nie mogłam zasnąć więc wysłałam sms do Hazzy 
"Pewnie już śpisz albo właśnie Cię obudziłam, za co z góry przepraszam ale chciałam tylko poinformować, że ze mną i Zaynem koniec. Ostrzegałeś mnie, wiem ale niestety go nie dopilnowałam, zresztą on ma swój rozum i mógł nie całować się z tą szmatą... rano przyjadę odebrać Cię ze szpitala to pogadamy, bo niesamowicie potrzebuję rozmowy z Tobą. Słodkich snów życzę xx"
Po wysłaniu wiadomości miałam cichą nadzieję, że odpisze, ale się nie doczekałam więc zasnęłam...
*                                                                          *                                                                                   *

NO WITAM !

Z góry wielkie sorry, że nie było mnie przez tydzień, ale za to macie najdłuższy rozdział jak do tej pory. Jest BUM tak jak obiecałam więc jest okey. W weekend nic nie dodam bo jadę z przyjaciółmi nad jezioro na domki. Na początek przyszłego tygodnia powinno się coś pojawić, ponieważ w weekend będę pisać.

Aha i tak na marginesie to tak wyobrażam sobie stylistkę Kate
http://lookbook.nu/look/2468275-Jeans-world