niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 11

Około 16 w sobote siedzialam w szpitalu, czekałam na Harrego który własnie był na jakiś rutynowych badaniach. Wiadomo cisnienie i te sprawy. Siedziałam w sali na krześle obok łóżka i patrzyłam tępo na okono ktore znajdowalo sie na przeciwko mnie. Nagle zadzwonił mi telefon. Louis, ciekawe co chce- pomyślałam
-Cześć Lou, co tam? 
-Hej, słuchaj jesteś u Harrego ?
-Tak, właśnie czekam na niego, bo jest na jakiś badaniach
-Aha, no o nie będziesz sama, za chwilę do was dołączymy- powiedział z entuzjazmem
-No nareszcie, w końcu odwiedzicie przyjaciela- stwierdziłam podirytowana
-Przepraszam, wiem, że to głupio wyszło ale za 2 tygodnie trasa, jutro gala, cały czas jakieś próby, przymiarki, i tak w kółko. Zresztą wiesz o co mi chodzi bo sama to załatwiasz. 
-Tak, wiem wiem ale wszystko to nie zmienia faktu, że moglibyście wpaść do niego chociażby na pól godziny, już nie mówię, że w komplecie... ja siedzę tu całe dnie i jakoś żyję, zresztą co ja Ci będę mówić, sam powinieneś się zastanowić nad tym, czy Tobie też byłoby  miło jak byś leżał w szpitalu a Twoi przyjaciele nawet by Cię nie odwiedzili- po mojej wypowiedzi poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. To był Harry, uśmiechnął się ciepło i usiadł na łóżku. Dalej kontynuowałam rozmowę z Louisem
-Na prawdę przepraszamy, zachowaliśmy się jak idioci, 
-Mnie nie musisz przepraszać, tylko Hazze, to on leży tu poszkodowany.
-W sumie racja, dobra teraz kończę za 20 minut będziemy, cześć
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył. Odłożyłam telefon do torebki i spojrzałam na Loczka.
-Ale go opieprzyłaś- stwierdził, biorąc łyk wody

-A może nie miałam racji- skwitowałam
-Może i miałaś, ale ja ich doskonale rozumiem, przecież teraz będziemy mięli trasę 
-Dobra nieważne, ja mam swoje zdanie Ty swoje 
 Skończyliśmy temat i rozmawialiśmy już zupełnie o czym innym, chwilę potem przyszli chłopacy, prawie wszyscy, nie było tylko Zayna. Czy on musi się tak dziecinnie zachowywać, nie dzwoni, nie pisze, teraz nie przyjechał do przyjaciela ze względu na to, że ja tu jestem, może po to Louis chciał wiedzieć czy jestem z Harrym. Chłopacy powiedzieli mi, że Mulat musiał coś załatwić i potem pewnie dojedzie, ta gówno prawda za przeproszeniem. Nie może ze mną porozmawiać, nawet nie pozwoli mi się wytłumaczyć.... Boże jak on mnie denerwuje.
Posiedziałam trochę z zespołem i zaproponowałam, że pójdę do bufetu po kawę, zebrałam mini zamówienie  i zeszłam na parter do tutejszej kawiarni, oczywiście Niall zażyczył sobie dwa pączki ale to już szczegół. Zamówiłam 5 kaw i czekałam przy stoliku na napoje. Po 10minutach dostałam wszystko na tacce i na szczęście za zgodą pracowniczki kawiarni zabrałam kawy na tej tacce do pokoju Harrego(sorry, że w jednym zdaniu jest 2 razy słowo taca ale nie wiedziałam jak zastąpić). Weszłam i zobaczyłam, że oprócz chłopaków siedział jeszcze Zayn, więc jednak, przyjechał ciekawe czy się chociaż odezwie- pomyślałam. Udając że nie zwracam na niego uwagi położyłam tackę na szafce nocnej Loczka, podałam pączki Niallowi i zajęłam miejsce na brzegu łóżka, bo wszystkie siedzenia były już pozajmowane. Kiedy usiadłam, zapadła niezręczna cisza. Po chwili przerwał ją Zayn
-Monica- aż się wzdrygnęłam gdy usłyszałam swoje imię- możemy wyjść i pogadać?- zapytał z nadzieją w głosie na co ja kiwnęłam głową i wstałam z łóżka po czym pokierowałam się do drzwi wyjściowych a on za mną. Cholera, zacznie się, wykład na temat dlaczego go olałam i dlaczego się do niego nie odzywałam... w ciszy wyszliśmy z budynku, naszym niemym językiem oboje doszliśmy do wniosku że kawałek się przejdziemy bo szpital jest ozdobiony mini parkiem. Wiadomo kilka krzewów, 3 ławeczki jakieś drzewka, kwiatki, małe oczko wodne i cały park, po prostu miłe miejsce dla osób których nie ogranicza tylko balkon ale mają ten komfort, że wychodzą właśnie do tego parku, ale mniejsza o to.  Przeszliśmy kawałek oczywiście w ciszy, więc zaczęłam
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- spytałam spoglądając na niego 
Zatrzymał się, ujął moją twarz w objęcia i patrząc mi prosto w oczy mówił
-Kochanie, chciałem przeprosić, zachowałem się jak kretyn nie odzywając się do ciebie, ale byłem zazdrosny, tak wiem, to głupie ale wkurzało mnie to że siedzisz tu z Harrym a nie spędzasz czasu ze mną choć w tym tygodniu nie było go za wiele, przepraszam, możesz teraz dać mi w twarz i odejść, ja to zrozumiem, bo zawaliłem, olałem cię- matko przestań już gadać, chcę cię pocałować, skończ człowieku- jeszcze raz...-nie wytrzymałam dłużej, po prostu zatopiłam się w jego ustach, oburącz oplotłam jego szyję 
I całowałam tak namiętnie jak tylko potrafiłam, Zayn oczywiście to odwzajemnił i zaczął muskać powoli moją szyję, to było tak niesamowite, uwielbiałam takie momenty, liczyłam się tylko ja i on i nic nie było nam w stanie przeszkodzić. Po chwili namiętności odkleiliśmy się od siebie i patrząc sobie prosto w oczy powiedziałam
-wybaczam ci wariacie- i jeszcze raz namiętnie pocałowałam go w usta
-uwielbiam cię-szepnął mi do ucha jednocześnie delikatnie je przygryzając- chodź na chwilkę do samochodu, mam coś dla Ciebie 
-Zayn, nie chce nic od Ciebie
-A to dlaczego?- zdziwił się
-bo wiem, że będzie to coś cholernie drogiego i nawet nie będę mogła się odwdzięczyć
-*Mania*, to w ramach przeprosin i nie musisz mi się odwdzięczać, ważne że jesteś, tyle. Jeżeli mam możliwość robienia mojej kochanej drogich prezentów to czemu mam z tego nie korzystać- uśmiechnął się przyjaźnie. 
Zaszliśmy na parking, ujrzałam wielkiego, czarnego range rover-a. Szczerze, pasował do Malika i to idealnie, nie wiem w sumie pod jakim względem ale ładnie się razem 'prezentowali' a może to Zayn wyglądał przy nim bardziej męsko ?! Nieważne, w każdym razie chłopak kazał mi zamknąć oczy i chwilę poczekać, pewnie kupił mi jakiś brylantowy wisiorek, albo bransoletkę pandory lub charmsy... nie wiem co to może być, ale na pewno będzie to coś mega drogiego. Stałam tak dobre dwie minuty
-Możesz otworzyć oczy- Usłyszałam cichy szept połączony z serią pocałunków w szyję a na sam koniec w usta. No więc otworzyłam oczy i myślałam, że padnę, ujrzałam piękną torebkę od Chanel, gdy ją rozsunęłam w ogóle myślałam, że zemdleję, znajdował się tam zestaw kosmetyków od drogich projektantów i firm, takich jak dior channel czy mac. 
-Boże, Zayn, nie wierzę, ile Ty na to wszystko wydałeś? 
-Nie wiem, płaciłem kartą- oznajmił i mocno mnie przytulił
-Szczerze nie spodziewałam się takiego prezentu od Ciebie
-To było oczywiste, że Ci się spodoba, wiem jak bardzo lubisz mieć te wszystkie.. malowidełka
-Chyba częściej musimy się kłócić- Zayn spojrzał na mnie krzywo i w sumie wcale mu się nie dziwię bo zabrzmiał to co najmniej pusto
-żartuję- wybrnęłam i pocałowałam go namiętnie w usta- dziękuję, jesteś najlepszy. Jeszcze chwilę czułości i poszliśmy do chłopaków, którzy byli właśnie na tweetcamie i jak było widać świetnie się bawili, zastanawiało mnie tylko to jaki powód wymyślili dla którego Harry tu leżał, bo wątpię ze powiedzieli prawdę. Po rozmowie z fanami, zaczęłam 
-W ogóle to jak tam przygotowania do gali ?- zapytałam spoglądając na wszystkich 
-A okey, okey, stroje już gotowe i w ogóle- powiedział Liam
-A przemowa zwycięzców ?- zapytałam z uśmiechem 
-Nie wiadomo czy wygramy- odparł Louis
-Jest 90% szans, że wygracie, jesteście nominowani w takich kategoriach gdzie jesteście zdecydowanie liderami więc te dwie statuetki macie jak w banku
-No dobra, dobra a Ty co zakładasz mała- zapytał Malik
-Ja nie idę- odparłam z powagą
-Niby dlaczego?
-Może dlatego, że leży tu ten oto pan- wskazałam ręką na Harolda który siedział ze spuszczoną głową bo widział co się święci- a ja nie chce go tu zostawiać, kiedy my będziemy się świetnie bawić.
-Kurwa, jak zawsze, wszystko ważniejsze ode mnie- powiedział czarnowłosy jakby do siebie, wychodząc z sali.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, spojrzenia wszystkich były wbite we mnie, ja natomiast miałam spuszczoną głowę, jednak wiedziałam, że Harry zakrywa twarz w rękach i widać było poczucie winy, jednak, to nie była jego wina, po prostu, to mój wybór. 
-Czekajcie tu a ja idę z nim pogadać- powiedziałam po chwili, wstając
Wyszłam z sali i pokierowałam się do wyjścia, byłam pewna, że mój chłopak jest przed  wejściem i pali fajkę, zawsze to robi gdy się denerwuje, to go uspokaja, jak to sam mówił. Wyszłam i nie myliłam się, Zayn palił papierosa i stał tyłem do mnie a wokół niego tliła się chmurka dymu papierosowego. Podeszłam do niego jak najciszej, przytuliłam go od tyłu i powiedziałam
-Przepraszam, ale nie mogę inaczej- stanęłam na palcach i pocałowałam go w szyję, on wręcz wyrwał się w moich objęć i odszedł kawałek dalej, milcząc
-Zayn, przepraszam- powiedziałam błagalnym tonem
-Lepiej idź sobie do Harrego jak tak Ci na nim zależy- zadrwił
-Serio tego chcesz, serio chcesz żebym odeszła ?- powiedziałam przez łzy
-Ty tego chcesz, wiem to- powiedział oschle
-Nie, nie chce, zależy mi na Tobie
-Udowodnij mi to- w tym momencie wręcz podbiegłam do niego, rzucając mu się na szyję i całując najlepiej i najczulej jak potrafię, błądziłam językiem po jego podniebieniu, ręką gładziłam jego policzek, on zaś jeździł ręką po moich plecach i cichutko pojękiwał, przyznam że ta chwila była naprawdę namiętna i magiczna, przynajmniej jak dla mnie... 

Witam, Witam!

Na początek oczywiście przeprosiny, że tak długo nie dodawałam, ale to przez to iż jest koniec roku i trzeba poprawiać oceny, a żeby było śmieszniej mama dała mi karę na komputer i siedzę na nim bardzo mało, jednak wybawia mnie takie kochane urządzonko jakim jest mój czytnik w którym mam wi-fi i mogę pisać rozdziały na moim mailu i wysyłać je potem na drugiego maila, a następnie przerzucać na blogspota i pisać, również dzięki temu mam oczywiście dostęp do waszych blogów, tittera itp. Chcę podziękować również za prawie 1800 wejść i 8 obserwatorów. Jednakże, przykro mi z powodu takiej małej ilości komentarzy, kochani błagam was pozostawcie po sobie jakiś ślad, polecajcie mi jakieś blogi, piszcie oceny mojego opowiadania, krytykujcie, chwalcie, obojętnie po prostu dawajcie jakiś znak życia, bo ja w końcu nie wiem czy w ogóle opłaca się pisać skoro nie ma komentarzy. Następną sprawą jest konkurs w którym wziął udział mój blog, głosujemy numerek 18 na tym blogu wiem, że nie znajdę się w czołówce bo to niemożliwe, ale chciałabym uzyskać choć 20-30 głosów, więc jeżeli to możliwe to głosujcie, z góry dziękuję. 
*Mania*- Monia, ale to tak po ingliszu, nie no po prostu nie miałam co wymyślić XD
Przepraszam, za to kurwa ale nic innego mi nie pasowało.Przepraszam, dlatego że nie lubię jak w tego tupu opowiadaniach się przeklina, u mnie będzie tego bardzo mało, zresztą jest 11 rozdziałów a jak na razie jest jedno kurwa i kilka razy pojawia się określenie cholera, więc chyba nie jest ze mną aż tak źle ... 

xxx
-M.


5 komentarzy:

  1. jest super, rozdział fajny, czekam na kolejny i zapraszam do mnie : whenever-you-kiss-him.blogspot.com zostaw po sobie ślad z góry dzieki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam i zostanę obserwatorem.

    OdpowiedzUsuń
  3. geniusz piania czytam dużo blogów i każdy jest wyjątkowy na swój sposób ale muszę przyznać że jakaś 2/6 tego co czytam jest denne i bezsensu . W twoich opowiadaniach mogę naprawdę poczuć się bohaterką . To co piszesz wywiera na mnie niesamowite wrażenie i działa jak narkotyk odrazu chce więcej a kiedy przez pewien okres czasu tego niedostane to się staczam.
    zapraszam do odwiedzania i komentowania mojego bloga o one direction - http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/06/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa, to wiele dla mnie znaczy

      Usuń