piątek, 18 maja 2012

Rozdział 9

Była niedziela, wstałam jak zwykle koło 9:30 zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie, gdy zasiadłam do stołu zobaczyłam wchodzącą do salonu zaspaną Emily
-Cześć siostro-powiedziałam z entuzjazmem
-Witam, witam- odpowiedziała przeciągając się
-Zrobić Ci śniadanie?
-Nie, dzięki zaraz i tak wychodzę, więc nie mam czasu na jedzenie
-A z kim się umówiłaś jak mogę wiedzieć ?- poruszyłam znacząco brwiami
-Dowiesz się w swoim czasie- powiedziała wychodząc z kuchni w której przed chwilą nalała sobie sok
-Osz Ty ...- zaśmiałam się
Po śniadaniu poszłam do pokoju, włączyłam laptopa a w nim twittera. To co zobaczyłam trochę mnie zdziwiło, ponieważ w dużej ilości twettów fanek 1D były wyrazy smutku związane z Harrym, przestraszyłam się i z zaniepokojeniem zadzwoniłam do Zayna zapytać co jest na rzeczy, nie odbierał, to samo reszta zespołu...
Co jest do cholery?!-pomyślałam. Postanowiłam do nich pojechać, ubrałam się w polyvore i umalowałam, następnie pożyczyłam samochód od cioci i pojechałam w stronę domu chłopaków.
 Stanęłam przed ich mieszkaniem i wysiadłam pospiesznie z samochodu po czym zapukałam do drzwi, nikt nie otwierał, po kilku próbach zadzwoniłam ponownie do Zayna, nadal nie dawał jakiegokolwiek znaku życia. Ze zdenerwowania zaczęłam płakać, usiadłam na schodkach przy wejściu i po prostu czekałam z nadzieją, że ktoś się zjawi i powie mi o co chodzi. Minęła około godzina kiedy zauważyłam, że czyiś samochód wjeżdża na podwórko, ujrzałam w nim mojego chłopaka, ucieszyłam się, wstałam i pokierowałam się w jego stronę, szłam wolnym krokiem i czekałam aż wysiądzie z auta

-Co Ty tu robisz?- zapytał podchodząc i przytulając
-Martwiłam się, nikt nie odbierał telefonów, nikogo nie ma i jeszcze cały tweeter zawalonymi jakimiś tekstami typu smutno mi z powodu Harrego itd. Co się dzieje ?!-zapytałam spoglądając na niego 
-Chodź  to Ci wszystko wytłumaczę- objął mnie w talii i poszliśmy do domu.
Tam usiadłam na kanapie i poczekałam moment aż Zayn zrobi herbatę. Podła mi ją i usiadł koło mnie
-Mogę wiedzieć dlaczego nikt nie odbierał telefonów?- oburzyłam się 
-Bo byliśmy w szpitalu a tam trzeba mieć wyłączone telefony- powiedział cicho
-słucham? Po co tam byliście ?-zaczęłam panikować
-U Harrego- oznajmił po czym mnie przytulił
-Ale, ale co mu się stało, dlaczego ?
-Wczoraj pojechał do jakiegoś klubu, upił się i nie wiem jakim cudem dotarł  do domu samochodem po czym wziął sporą dawkę leków nasennych, kiedy w nocy zaczął się dusić przybiegliśmy do niego i wezwaliśmy karetkę, następnie w stanie krytycznym przewieziono go do szpitala, teraz jest w śpiączce...-zamilkł na chwile a ja wpadłam w histerię, bo wiedziałam, że to wszystko prze ze mnie, przecież nikomu innemu nie zwierzał się ze swoich problemów, przecież to ja go odrzuciłam. Co ja zrobiłam?! Harry Styles chciał popełnić samobójstwo przeze mnie. Nie wierzę ...
- Ja muszę do niego jechać, muszę przy nim być !- krzyknęłam wstając 

-Uspokój się, on jest nieprzytomny
-Ale to wszystko przeze mnie, rozumiesz? A w ogóle dlaczego nie dowiedziałam się o tym od razu, tak ciężko było zadzwonić?
-Przepraszam, nie chciałem Cię denerwować
-A teraz jestem niby spokojna, tak?-powiedziałam wychodząc
-zaczekaj! 
-Nie, jadę do Harrego 
Wsiadłam i dotarłam do szpitala, odnalazłam salę gdzie leżał Hazza, przed nią siedzieli wszyscy chłopacy, przywitałam się z nimi i weszłam . To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Harry podłączony do respiratora, z kroplówką i tysiącem kabelków, był strasznie blady przez co jego rany po cięciu się były jeszcze bardziej widoczne. Usiadłam przy łóżku i czuwałam z nadzieją, że się obudzi i wyjaśni mi dlaczego to zrobił...


tydzień później
Harry nadal się nie obudził, jego stan się nie polepszył, dosłownie nic się nie zmieniło, no może prócz mojego stanu psychicznego, bo tam to na pewno nic nie było okey, przez cały czas płakałam i obwiniałam się za sytuację z minionego tygodnia. Victoria na szczęście dała mi wolne na cały tydzień, przez co mogłam być cały czas przy Loczku. Można powiedzieć, że przez to wszystko pokłóciłam się z Zaynem, bo twierdził, że jest przeze mnie zaniedbany i takie tam, ale szczerze mało mnie to teraz interesowało bo liczyło się życie człowieka. 
  W piątek kiedy wszyscy chłopacy pojechali do domu ja jeszcze zostałam, jak zwykle siedziałam przy łóżku i popłakiwałam, nie byłam w stanie nic robić, nawet spojrzeć na telefon żeby zorientować się która godzina. Jedną ręką trzymałam go za dłoń a drugą gładziłam ponacinaną skórę, tak cholernie się o niego martwiłam. 
Przypuszczam, że była około 23, prawie że zasypiałam kiedy nagle poczułam jak Harry zaciska moją rękę, ocknęłam się i spojrzałam na jego twarz, miał otwarte oczy i malował mu się na twarzy ledwo zauważalny uśmiech
-Po co tu ze mną jesteś?- szepnął
-Przepraszam, jeśli chcesz to wyjdę
-Zostań a w ogóle to dlaczego leżę tu a nie w kostnicy czy w trumnie?-zapytał oburzony
-Przestań, nawet tak nie mów-pogładziłam mu chłodny policzek
-Monica, nawet nie wiesz jak ja nie chce już żyć
-Nie mów tak, błagam Cię
-Mówię prawdę...

WITAM!

Wróciłam dzisiaj z wycieczki i od razu zabrałam się za pisanie rozdziału.
Chciałam podziękować Wam kochani z całego serca, że weszliście na mojego bloga już ponad 750 razy, to na prawdę cieszy oko i motywuje do pisania. 
Jak na zielonej szkole, powiedziałabym że fajnie gdyby nie pogoda, reszta fantastycznie, szczególnie droga powrotna kiedy to kaleczyłam piosenki One direction na cały autobus a wszyscy się budzili i wręcz błagali żebym przestała, ale nie Monica przez 6 godzin kaleczyła z koleżanką ponad 200 piosenek i solo piosenki 1D... Tak było zabawnie, przynajmniej z mojej perspektywy.
Aha, przepraszam że taki krótki ale jutro pojawi się następny i inaczej nie miałabym pomysłu na dalszą część 
OBSERWOWAĆ KOMENTOWAĆ ! 

xxx
-M.

2 komentarze:

  1. Komentuje, obserwuje.! bo mi się baaardzo podoba ;))

    + zapraszamy do nas

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie czekam na kolejny rozdział...biedny Harry:( <33 zapraszam do mnie : http://whenever-you-kiss-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń